"Słodko wyglądasz jak śpisz. Widzimy się po południu w kawiarni. L. xx"
-Ej.. co ty taka szczęśliwa? Przerażasz mnie... - mruknął patrząc jakbym była opęntana. Zaśmiałam się.
-Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam że mam pracę
-Zrób jeszcze raz taki numer jak wczoraj to pożegnasz się z pracą i mieszkaniem tutaj, pamiętaj - mruknął i wziął kluczyki od samochodu - Chodź jedziemy
Po jakimś czasie siedziałam już na lekcji francuskiego. Przesiedziałam całą lekcje powtarzając tępo to co Pani kazała nam mówić. Potem chemia, kolejny angielski, geografia i matematyka. Prawie leżałam na ławce obliczając w głowie wzory i działania.
-Smith do odpowiedzi - burknęła pani Orth wpatrzona w dziennik.
-Ale czemu ja?? - Soph zrobiła zdziwioną minę.
-Bo nie masz kilku ocen, poza tym co to za dyskusja? Do tablicy i to biegiem
-Jakim biegiem? Na obcasach? - wskazała swoje czarne buty na średnim obcasie.
-Wiesz Soph ja bym raczej się nie chwaliła swoimi butami bo regulamin szkoły zabrania noszenia takiego obuwia - mruknęłam czytając przy okazji książkę zakrytą za podręcznikiem od matmy.
-Milagros ma racje i jeżeli zaraz nie zobaczę cię przy tablicy dostaniesz naganę! - Sophia jęknęła, stęknęła ale jakoś doczłapała się do tablicy. Matematyczka zapisała działanie a Soph po tym jak się przeżegnała zaczęła coś skrobać. Z błagącą miną odwróciła się do mnie. Bez dźwięcznie podawałam jej wynik a ona i tak nie rozumiała.
-Soph jesteś bardziej tępa niż myślałam! - załamałam ręce a klasa wybuchła śmiechem. Sophia próbowała udawać obrażoną ale i tak zaczęła się śmiać. Po lekcjach wysłałam Niall'owi SMSa że Soph odwiezie mnie do pracy. Zaparkowała pod kawiarnią. Moja przyjaciółka usiadła przy ladzie a ja szybko pobiegłam na zaplecze ubrać fartuszek. Summer zaraz po mnie wróciła na swoje stanowisko.
-Hej Mili - uśmiechnęła się a potem wyciągnęła rękę do Soph - Jestem Summi
-Sophia - podała jej dłoń i kontynuowała wywód na temat jej kolejnej jedynki z matematyki. Ja słuchając jej trzy po trzy rozglądałam się po kawiarni.
-Kogo wypatrujesz? - spytała Summer wycierając blat.
-Nikogo.. - mruknęłam a Soph nie zwracała uwagi że nie słucham jej tylko rozmawiam z Sum. No cóż.. taka już jest nic nie poradzę że jest moją najlepszą przyjaciółką
-Ymm wiem że Liam'a - uśmiechnęła się troszkę ale po chwili posmutniała - Ale niestety. Był rano i powiedział żebym ci przekazała iż coś mu wypadło i się dzisiaj nie zobaczycie..
-O.. no szkoda - powiedziałam lekko zawiedziona - Jak ci poszło na egzaminach?
-Nawet dobrze ale gdybyś mi nie pomogła to bym nie dała rady - uśmiechnęła się.
-Nie ma sprawy..
Soph |
-Tak szczerze to nie - powiedziałam patrząc na nią. Fuknęła i wywróciła oczami.
-O której kończysz?
-O 18
-Za późno.. - Sophia zrobiła smutną minkę.
-Jak chcesz Mili to możesz wyjść wcześniej.. Ty ostatnio zostałaś dłużej bo ja musiałam iść się "uczyć"..
-Nie Summer dziękuje ale..
-Chciałam cię zabrać na zakupy - mruknęła moja przyjaciółka.
-I tak nie mam kasy - burknęłam.
-Mili? Przecież dzisiaj wypłata.. zapomniałaś? Zawsze w czwartki...
-Ale pracuje tu nie cały tydzień więc myślałam że w tym tygodniu nie dostanę..
-Caroline taka nie jest.. Zapłaci ci za cały tydzień.
-W takim razie chodźmy na zakupy... proszę Mili! - Sophia zrobiła minę szczeniaczka i złapała mnie za rękę jakby wyjście na zakupy było ostatnią deską ratunku.
-No dobrze.. Dziękuje Summ - uśmiechnęłam się i poszłam do gabinetu mojej szefowej. Zapukałam i usłyszałam przytłumione "wejść". Caroline siedziała przy biurku i wypełniała papiery.
-O Milagros. Dobrze że jesteś, możesz odebrać wypłatę - wskazała kopertę z moim imieniem i nazwiskiem.
-Bardzo Dziękuje - zabrałam kopertę i wyszłam. Otworzyłam i przeliczyłam pieniądze. 150 funtów. Zrobiłam wielkie oczy. Za tydzień w kawiarni? To aż 600 funtów miesięcznie!
-To co, idziemy? - spytała Soph podnosząc się z krzesła. Pokiwałam głową i pobiegłam na zaplecze. Przebrałam się i stanęłam w drzwiach z Sophią.
-Dziękuje Summer - uśmiechnęła się a ja wyszłam z kawiarni. Pojechałyśmy do nowo wybudowanego centrum handlowego. Zostałam zaciągnięta do kilku sklepów. Ja kupiłam sobie zaledwie 2 bluzeczki a Soph z każdego sklepu wychodziła coraz bardziej obładowana - Zróbmy sobie małą przerwę, ok?
-Dobrze. Chodźmy może coś zjeść? - pokiwałam szybko głową. Umierałam prawie z głodu. Skierowałyśmy się do McDonald'sa. Soph zajęła stolik a ja poszłam złożyć zamówienie. Po chwili czekania usiadłam i podałam mojej przyjaciółce jedzenie. Nagle zawiesiła wzrok na czymś za moimi plecami.
-O co chodzi? - odwróciłam się i nagle straciłam cały apetyt. Liam stał i przytulał się z jakąś dziewczyną około paręnaście metrów dalej.
-Emm Mili? Wszystko dobrze? - spytała Sophia łapiąc mnie za dłoń. Pokiwałam niefrasobliwie głową.
-Tak. Tylko muszę na chwilę do toalety - wstałam energicznie z krzesła przy okazji przewracając je. Zwróciłam na siebie uwagę wszystkich osób które były w pobliżu gdy krzesełko gruchnęło o podłogę. Jak się odwróciłam zobaczyłam też że Liam i jego dziewczyna mnie zauważyli. Czując wzbierające w oczach łzy pobiegłam do damskiej toalety. Oparłam się dłońmi o umywalkę i pozwoliłam łzą płynąć. Zabolało. Nic sobie wprawdzie nie obiecywaliśmy ale uznałam to jak mówił że nie pozwoli nikomu mnie "skrzywdzić"... a zresztą. Czemu musiałam się zauroczyć akurat w kimś takim. Przemyłam twarz zimną wodą. Pewnie przy okazji rozmazałam do końca maskarę. Gdy spojrzałam w lustro zobaczyłam Liam'a. Odwróciłam się z piskiem. Patrzyłam na niego wielkimi oczami i przełknęłam głośno ślinę.
-To damska toaleta - mruknęłam.
-Co się stało Aniele? - spytał podchodząc parę kroków w moją stronę. Chciałam się odsunąć ale i tak byłam przyciśnięta plecami do umywalki.
-Nic - burknęłam i znów odwróciłam się do lustra. Odkręciłam wodę chcąc zmyć resztki makijażu. Słyszałam jego ciche kroki a po chwili poczułam ręce na biodrach. Położył brodę na moim ramieniu.
-Chodzi ci o Danielle?
Danielle |
-To moja... przyjaciółka.
-Wszyscy zawsze tak mówią - odparłam cicho.
-Ale Mili.. Ona naprawdę już jest tylko przyjaciółką
-Już? Czyli co?
-Była moją dziewczyną - zaczął dłońmi wodzić po moich bokach - A teraz jestem tylko twój Aniele - mruknął do mojego ucha wywołując ten cholerny dreszcz.
-Nic sobie nie obiecaliśmy. Ty nie jesteś mój, ani ja twoja.
-Ty jesteś moja
-Niby z jakiej racji hę?
-Tego nie trzeba wyjaśniać Aniele. Jesteś moja i koniec kropka - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Stałam chwilę zdziwiona. Drzwi znów się otworzyły i stanęła w nich ta dziewczyna.
-Z Liam'em już nic mnie nie łączy prócz przyjaźni
-Kazał ci to powiedzieć?
-Nie, po prostu sama widziałam jak na niego patrzyłaś
-No i?
-W sumie to nic. Ale.. proszę uważaj na niego. Dobrze?
Dominika Stypuła - Nie musisz już przepraszać, rozumiem że mogło się to wydać dziwne że jest podobna "sytuacja" w ff.
Poza tym powrót Milagros do domu po tamtym wieczorze to było odzwierciedlenie dnia z MOJEGO życia :)
Na razie CHYBA nie pojawi się kolejny rozdział na "Angel".
Powód : Tym razem nie miałam problemu z internetem tylko z prądem... :/
Pokręcili coś w elektrowni i przez 24h nie miałam prądu -,-
I tym samym nie miałam jak napisać rozdziału.
Czekam na nexta. Cudo. niech się bardziej akcja rozkreca. A moze ktos z paczki liama bd chciał ja skrzywdzic?? hmmm piękny rozdział. / martyna xx
OdpowiedzUsuńJest świetnie :)
OdpowiedzUsuńMili trochę panikuje... tak mi się wydaję. Przecież Liam by nic jej złego nie zrobił... Prawda?
Ale widzę, że rygor aż tak się nie trzyma, Niall jednak nie śledzi jej na każdym kroku.
Kocham to opowiadanie ♥ I życzę ci weny na Hush Hush, jak i na Angel ;*
Pozdrawiam xx.
PS. Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
Jeezy, zarąbisty, uwielbiam tego Liama, on jest taki kochany tutaj i wgl... *_*
OdpowiedzUsuńBoże on Mili zerwał z Dani *.*
OdpowiedzUsuńTakie niesamowicie-uroczo-boskie :3
Szczerze to Soph od samego początku mnie denerwuje...nie wiem dlaczego...
Ale Summi jest fajna ^^
A tak na marginesie...
Dziękuję, że wybaczyłaś :3
Weny i pozdrawiam xx