czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 54 - Bad Day

-O nie! Nie idę więcej na żadną imprezę! - zawołałam. 
-Proszę! - Summer rzuciła mi się na szyję.
-Summi nie. Ostatnio olaliście mnie. Musiałam wracać taksówką a Liam mało nie złamał Luke'owi nosa - powiedziałam siadając z rozmachem na trawie. Siedziałyśmy na podwórku przed domem. Summer przykucnęła obok mnie. 
-Jak to? Liam tam był? Czemu uderzył Luke'a? - Summer zadawała kolejne pytania marszcząc brwi. 
-Luke się trochę upił i zaczął tak jakby czepiać mnie... Liam to chyba zauważył i nie wiedzieć czemu uderzył go w mojej obronie..
-Wow.. - mruknęła Summi. 
-Dlatego nigdy więcej nie idę z Wami na żadną imprezę - powiedziałam bawiąc się trawą.
-Proszę, ostatni raz. Teraz będzie inaczej. To domówka. No weź, za trzy dni zaczynasz szkołę, nie będę miała się z kim bawić a ty w ogóle nie będziesz miała czasu żeby się bawić - powiedziała smutna i po chwili zrobiła oczy szczeniaczka - Prooooszę.
-Summer... - jęknęłam - Okej. Ale obiecaj że mnie nigdzie nie zostawisz! 
-Oczywiście! Dzięki Mili! - rzuciła się na mnie przewracając nas na trawę. Spojrzałam na dom Kyle'a. 
-A mogę kogoś zabrać? - spytałam nieśmiało.
-Jasne, jeżeli będziesz miała kogoś kto mnie zastąpi podczas imprezy gdy cię tam zostawię to tak - wzruszyła ramionami po czym wybuchła śmiechem - żartowałam..
-Wiem - wstałam i przeszłam przez ulicę. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do domu Kyle'a. Otworzyła mi chyba jego mama. Miała tak samo jak on ciemne włosy, udawany miły wyraz twarzy - Dzień Dobry, nazywam się Milagros. Mieszkam w domu naprzeciwko - wskazałam dom moich rodziców za plecami - Czy zastałam Kyle'a? - uśmiechnęłam się delikatnie. Dziwnie się czułam, i podziwiałam siebie że wreszcie przezwyciężyłam swoją nieśmiałość. 
-Milagros - powtórzyła w zamyśle kobieta - To ty spotykasz się z tym przestępcom Liam'em Payne'em? - dodała po chwili wprawiając mnie w kompletne osłupienie. 
-S..słucham? - zająknęłam się patrząc wielkimi oczami na kobietę. Czy wszyscy rozpoznają mnie przez to że byłam z Liam'em? Skąd w ogóle wszyscy o tym wiedzą? Poza tym Liam nie jest przestępcom. No dobra, napad na bank jest jednak przestępstwem... Ale chodzi o sam fakt.
-Kyle teraz nie może rozmawiać - powiedziała surowym tonem Mama Kyle'a. Zamrugałam kilka razy. 
-Do widzenia - warknęłam i szybko zawróciłam w stronę Summer. Nie wiedziałam czy płakać czy wkurzać się, a nawet jeżeli wkurzać to nie wiedziałam też czy na siebie za to że wpuściłam do mojego życia Liam'a czy na niego za to że ludzie uważają mnie za dziewczynę przestępcy. Wparowałam do domu mijając zdziwioną Summi. Mama stała przy kuchni i robiła obiad - Mamo? Czemu nie powiedziałaś że ludzie mówią na mnie jako o 'dziewczynie spotykającej się z przestępcom'? - powiedziałam na jednym wdechu. Poczułam na ramieniu rękę Summer.
-To ja może już pójdę... - powiedziała cicho.
-A czy do ciebie mówili że przyjaźnisz się z dziewczyną która spotyka się z Liam'em Payne'em tym bandziorem? - poczułam łzy w kącikach oczu. 
-Mili.. - zaczęła moja mama.
-Żałuję chwil poświęconych Liam'owi, ale nie chcę ich żałować do końca życia będąc ocenianą przede wszystkim za to że moim chłopakiem był Payne... 
Pierwsza łza spłynęła po moim policzku wraz z tym że uciekłam do swojego pokoju. Po drodze minęłam się ze zdziwionym Niall'em. Rzuciłam się na łóżko przyciskając poduszkę do twarzy. Nie wiem czy próbowałam zastopować łzy tą poduszką czy może się nią udusić. Wszystko jedno. 
-Milagros? - Niall zaczął delikatnie pukać do moich drzwi. 
-Daj mi umrzeć w spokoju! - zawołałam a mój głos tłumiła poduszka. 
-Nie żartuj w ten sposób - powiedział wchodząc do pokoju. Przysiadł na łóżku i położył mi dłoń na plecach głaszcząc uspokajająco - Co się znów stało Mała? 
-Chciałabym zapomnieć o tym że kiedykolwiek poznałam Liam'a - powiedziałam nadal nie patrząc na mojego brata. 
-A ja bym chciał żebyś przestała przez niego cierpieć.
-Nie da się Niall! Po prostu się nie da! - załkałam znów chowając twarz w poduszkę. Niall położył się obok mnie i objął ramieniem. 
-Chciałbym pójść i go zabić. Za to jak cię skrzywdził - przejechał palcem po bliźnie na moim odkrytym ramieniu - Milagros? 
-Hmm? 
-Czy ty byłaś w ciąży? - straciłam na chwilę dopływ tlenu. Nie miałam odwagi spojrzeć na mojego brata, a co dopiero spojrzeć mu w oczy - Mili? Odpowiesz mi?
-A muszę? - powiedziałam trochę piskliwym głosem.
-Mi możesz powiedzieć wszystko. 
-Nie, nie byłam w ciąży - skłamałam czując się okropnie że ukrywam to maleństwo które we mnie umarło. Zacisnęłam mocno wargi i wpatrzyłam się w ścianę naprzeciw mnie. 
-Mili.. - powiedział wyczekująco.
-Nie byłam w ciąży Niall! W ogóle wiesz co nadal jestem dziewicą! - wrzasnęłam i odsunęłam się od niego. Wstałam z łóżka i przystanęłam przy oknie chowając twarz w dłoniach. 
-I co? Zamierzasz teraz skoczyć? 

-Dziękuje że jednak idziesz z nami na tę imprezę - Summer przytuliła mnie. 
-Musze chyba odreagować to wszystko - mruknęłam wysiadając z samochodu. Przed nami stał duży dom od którego dudniła głośna muzyka. 
-Zobaczysz, będzie fajnie.. - objęła mnie ramieniem. 
-Kto właściwie to zorganizował? - spytałam Harry'ego. 
-Moja przyjaciółka. Angel Black - strzeliłam się z otwartej dłoni w czoło. 
-Siostra Liam'a! Nie no sorry daj mi kluczyki ja wracam do domu - powiedziałam prawie płacząc.
-Mili przestań. Pewnie teraz siedzi w domu i.. - na chwilę się zaciął a ja chyba wiedziałam co ma na myśli. Sophie. Po chwili się otrząsnął - Poza tym nawet podczas waszego związku chodził rzadko na imprezy. 
-Soph jest bardziej zabawowa - wyszeptałam przytulając się do Summer. Nadal staliśmy przed drzwiami domu Angel. 
-Nie martwi się, obronię cię - powiedział ze śmiechem Harry. 
-Ja też - dodała Summer. Uśmiechnęłam się do nich. Wprowadzili mnie do domu od wejścia uderzył we mnie zapach papierosów i alkoholu, w środku było strasznie duszno i tłoczno.
-Najbardziej efektowne imprezy tylko u Angel.. - powiedział mi do ucha Hazz. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dostałam kubek piwa który powoli popijałam. Było mocne i od razu uderzyło mi do głowy. Chyba nie umiem pić. Ćpać zresztą też. Przysiadłam na kanapie a obok mnie Summer. 
-O ja cię! Mili! - w tłumie zauważyłam Eleanor. Szła ku mnie szybkim zygzakiem. Po chwili padła na wolne miejsce obok mnie i mocno przytuliła - Tak strasznie za tobą tęskniłam. Liam to chuj że cię zostawił - mruknęła kładąc mi głowę na ramieniu.
-Jak się czujesz? - przypomniałam sobie że straciła dziecko. 
-Wiesz, życie na trzeźwo jest do kitu.. od poronienia nie przestaje pić. Dziwię się że Lou jeszcze ze mną wytrzymuje.. - wzruszyła niezgrabnie ramionami. 
-Kto jeszcze jest? Li przyszedł? - zagadałam El zdając sobie sprawę że Summer znów wyparowała. Świetnie, dzięki Summi! zawołałam w duchu. 
-Nope - Eleanor pokręciła głową upijając łyk mojego piwa - Jest Louis, Zayn, hmm Ja.. w sumie to nie wiem kto przyszedł. Mam to gdzieś - westchnęła i dopiła mój kubeczek - Ojć.. Sorka.. - zrobiła smutną minkę i odstawiła pusty kubeczek na podłogę. Dostałyśmy jeszcze po jednym i prawie całą imprezę przegadałyśmy, to znaczy aż Louis nie przyszedł do nas. 
-Cześć Lou - pomachałam mu głupkowato bo trochę już wypiłam. Przewrócił oczami i podniósł z kanapy El. 
-Nie przesadzaj Mili. Trzymaj się - mrugnął do mnie i odholował swoją dziewczynę z imprezy. Znów siedziałam sama. Poczułam jak cały wypity przeze mnie alkohol rusza ku górze. Wstałam i otwierałam każde drzwi w poszukiwaniu łazienki. Otworzyłam jedne i zamiast mdłości poczułam też zdziwienie. 
-Niall? - wybełkotałam wielkimi oczami wpatrując się w mojego brata i Angel, uprawiali seks.
-Mili - zatrzasnęłam drzwi i ponownie wyruszyłam na poszukiwanie łazienki. Mało nie zwymiotowałam na podłogę, ale dotarłam do łazienki. Siedziałam nad klozetem i opróżniałam mój żołądek. Ktoś zaczął pukać do drzwi. 
-Zaraz - wybełkotałam i podniosłam się z podłogi naciskając spłuczkę. Przepłukałam usta. Otworzyłam drzwi i zderzyłam się z czyimś torsem - Sorry...
-Masz - spojrzałam w górę i ujrzałam znajomą twarz. Zayn podał mi kubeczek. Powąchałam zawartość - To nie jest piwo, nie dałbym ci alkoholu po tym jak wymiotowałaś - upiłam łyk czystej niegazowanej wody.
-Dzięki - powiedziałam z wdzięcznością. 
-Ostatnio ciągle widzę cię na imprezach. Staczasz się.. 
-Nie oceniaj mnie. Wcale mnie nie znasz by wypowiadać się na mój temat - odparłam kończąc pić wodę.
-Okej, już nic nie mówię..
-To dobrze. Nie widziałeś gdzieś Summer albo Harry'ego? - odstawiłam pusty kubek na stoliczek przy drzwiach od łazienki - Chciałabym już wracać.. - jęknęłam. 
-Może nie psujmy im zabawy.. Odwiozę cię..
-Wolę nie.. - powiedziałam szukając wzrokiem Loczka. 
-Widziałaś jak prowadzę, nie ufasz mi?
-Mam być szczera czy miła? 
-Oj chodź - objął mnie ramieniem i wyprowadził z domu Angel. Zaprowadził do swojego samochodu i pomógł wsiąść. Zmienił się. Nawet po pijaku to widzę. Wcześniej była tylko chamówa z jego strony a teraz, otwiera mi drzwi, daje picie, odwozi do domu. Co się z nim stało? Jechaliśmy w ciszy. Nagle silnik zaczął chrząkać po czym samochód stanął na środku drogi. 
-Co jest? - zapytałam panikując trochę. Malik wysiadł z samochodu i otworzył maskę spod której wyleciały obłoki dymu. Zmarszczyłam brwi a Zayn na chwilę zniknął mi z oczu. 
-Kurwa - usłyszałam jak Zaza rzuca przekleństwami a potem zobaczyłam jak podszedł do przedniej opony po mojej stronie i kopnął ją. Aż zadygotałam ze strachu - Nie pojedzie.
-Żartujesz? Co się stało? 
-Nawet nie wiem. Ścigam się tyle lat, ale nie wiem o co chodzi w tej konkretnej 'usterce'. Po prostu wiem że już nie pojedzie! - otworzył mi drzwi - Przejdziemy się. Jakiś czas spacerkiem stąd mieszkam. A w telefonie nie mam zasięgu by zadzwonić po taksówkę dla ciebie - powiedział a w jego głosie usłyszałam gniew. Przez tą sytuację momentalnie wytrzeźwiałam. Szłam za Zayn'em po środku ulicy dygocząc z zim
na. Czemu zrobiło się zimno akurat teraz kiedy musiałam iść tyle na piechotę. Zayn zerknął na mnie, a po chwili zsunął z ramion skórzaną kurtkę i podał mi ją. 

-Dziękuje - wyszeptałam i założyłam kurtkę na ramiona. Przypomniała mi się kurtka Liam'a, miał podobną. Opatuliłam się nią i poczułam tak bardzo różni się zapach tej kurtki niż kurtki mojego byłego. Ta pachniała intensywnie papierosami i perfumami które mimo wszystko mi się podobały. Po dłuższym marszu po którym odpadały mi nogi, zauważyłam duży dom w którym odbywała się moja impreza urodzinowa. Zayn otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. 

6 komentarzy:

  1. ♥ No i zajebiście ♥ Zaza taki słodki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwww dawaj dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy Zaza taki uprzejmy?
    Dawaj dalej kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaza się zrobił taki miły :)
    Jak Mili zobaczyła Niall i An to zaczęłam śmiać xD
    Rozdział wspaniały jak zawsze.
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. pisz szybko nexta♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń