piątek, 30 maja 2014

Rozdział 47 - You are the best gift

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich.
Czytasz na własną odpowiedzialność.

*Liam*

Widząc przerażenie w oczach mojej Mili objąłem ją mocno w tali zasłaniając przed jej.. ojcem. Drżała w moich ramionach. 
-Jack! Co ty tu robisz?! I kto to jest? - mama Mili wskazała dłonią Avery. 
-Witaj śliczna - mężczyzna uśmiechnął się szeroko do Rosario Cholito - To moja druga córka, Avery. Siostra Milagros. 
Miałem wrażenie że Mili zaraz zemdleje. Moje miejsce po chwili zajął Niall przytulając do siebie siostrę. Zabrał ją w kąt pomieszczenia i uspokajał. Złapałem Lou i Zayn'a. 
-Czy ktoś jeszcze się zjawi by zepsuć imprezę urodzinową mojej dziewczyny?! - wywarczałem. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłem jak dziarskim krokiem w naszym kierunku zmierza Avery. Zaraz po tym obejmuje Zayn'a. Uśmiech miał jakby trochę mętny tak jak oczy. Przyjrzałem się mu uważnie - Louis? On jest pijany? - wskazałem Malik'a. Tommo pokręcił głową szukając wzrokiem Ellie po sali. 
-Gdy jest najebany, to jest agresywny. Jak widzisz jest wesolutki czyli...
-...się naćpał - skończyłam za niego. Przewróciłem oczami. Zobaczyłem jak biologiczny ojciec Milagros wykłóca się z jej mamą. Podszedłem do niego i złapałem mocno za ramię - Panu już dziękujemy. 
-Zostaw mnie szczeniaku! - wyszarpał się z mojego uścisku - Jeszcze nie złożyłem życzeń mojej córeczce... 
Chciał podejść do Mili ale pokazałem Niall'owi by zabrał ją stąd. Facet spojrzał na mnie z góry - Avery! Idziesz? 
Blondwłosa dziewczyna ruszyła za nim. I wreszcie opuścili ten dom. Przeszedłem się po pokojach by znaleźć Milagros. Zobaczyłem ją siedzącą na łóżku w pokoju gościnnym. Uklęknąłem przed nią. Położyłem dłonie na jej kolanach. 
-Skarbie. Już poszedł - nic nie odpowiedziała tylko rzuciła się na mnie tuląc do mojej szyi - Moja malutka - pogłaskałem ją delikatnie po plecach. Czułem na sobie uporczywy wzrok Niall'a. Siedział obok Mili i wpatrywał w nas. Wstałem i podałem jej rękę. Wpadła w moje ramiona i zeszliśmy na dół. Przygaszono światło. Pod schody na których staliśmy zajechał duży tort urodzinowy. Zobaczyłem jak na smutną buzię Milagros wkrada się uśmieszek na widok ciasta - Wszystkiego Najlepszego Kochanie... Kocham cię - wyszeptałem jej do ucha. Spojrzała mi w oczy i szybko cmoknęła w usta. Zeszła stopień w dół i była na równi ze wszystkimi gośćmi. 
-Pomyśl życzenie córeczko - powiedział jej tata uśmiechając się lekko. Mili przymknęła oczy i nachyliła się nad tortem. Po chwili na jednym wdechu zdmuchnęła świeczki. Wszyscy zaczęli bić brawo. Milagros zaczęła kroić tort. Po kilkunastu minutach nakładania ciasta gościom przysiadła z własnym talerzykiem na schodkach. Usiadłem obok niej obejmując ramieniem. 
-Moja dorosła królewna - pocałowałem ją w czubek głowy. Dzióbała widelczykiem w cieście - jedz.
-A ty? Kurde, nie ma już tortu.. masz - chciała mi dać swój talerzyk ale pokręciłem głową ze śmiechem. 
-Nie, to twój tort - cmoknąłem ją w czółko. 
-Jakoś nie mam apetytu - wzruszyła ramionami. 
-Już. Nie ma dyskusji - uśmiechnęła się do mnie i zaczęła podjadać kawałek tortu co chwilę dając mi trochę. Śmiałem się co chwilę. Późnym wieczorem goście zaczęli się rozchodzić. Gdy zostaliśmy tylko ja, Mili i Zayn zaczęliśmy się zbierać. Położyłem Malik'a (całkiem naćpanego i ledwo żywego) do łóżka i pojechaliśmy z Milagros do domu. 
-Że Zaza zgodził się żebyście zrobili imprezę u niego. I to jeszcze MOJĄ imprezę.. - zachichotała pod nosem. 
-No cóż nie był całkiem... przy swoim trzeźwych zmysłach - patrzyłem w miarę skupiony na drogę przed nami. Jedną dłoń trzymałem na kierownicy drugą na udzie mojej ukochanej, delikatnie masując jej nogę.
-Co? Był pijany?
-Nie do końca...
-To co? Narkotyki? - zadrwiła. Po chwili spojrzała na mnie dziwnymi oczami. Pokiwałem głową. Wybuchła głośnym śmiechem - Liam? Dziękuje ci za te urodziny.. 
-Nie masz za co Mała.. Poza tym śliczna sukienka - skomplementowałem jej ubranie na co  cmoknęła w moją stronę. Dojechaliśmy wreszcie do domu. Mili zaczęła iść w środek domu ale złapałem ją za ramię i zawróciłem do siebie.
-Co się stało? - spytała ze śmiechem. 
-No bo.. ja nie wiedziałem jaki ci prezent sprawić na urodziny.. - nie skończyłem zdania bo przycisnęła swoje usta do moich. 
-Ty jesteś najlepszym prezentem Li.. - wyszeptała. Ponownie wpiła się w moje usta. Uwiesiła się na mojej szyi a ja złapałem ją w tali i podniosłem do góry. Objęła mnie nogami w pasie a niebieski materiał sukienki podwinął się jej do połowy ud. Całowała mnie zachłannie. Nagle zeskoczyła ze mnie, odwróciła się do mnie tyłem i wskazała zamek sukienki - rozepniesz? 
Złapałem suwak i zjechałem nim w dół. Gdy tylko puściłem sukienkę, ona opadła wokół nagiego ciała Mili. Na sobie miała jeszcze tylko majtki. Oblizałem wargi widząc jej piękne piersi gdy odwróciła się do mnie przodem. Wzięła mnie pod rękę i zaczęła prowadzić do sypialni. Gdy byliśmy już w pomieszczeniu, zatrzasnęła drzwi i popchnęła mnie na łóżko. Usiadła okrakiem na moich udach i zaczęła się bawić zapięciem moich spodni. Nie tak jak zawsze, że po prostu nie mogła ich rozpiąć, teraz robiła mi to specjalnie. Zagryzła seksownie wargę i rozpięła moje spodnie. Zsunęła je i usiadła na moim kroczu. Złapała w swoje drobne dłonie moją koszulkę i zdjęła mi ją. Jeździła palcem po moim torsie uśmiechając się zawadiacko. Zatrzymała się przy krawędzi moich bokserek. Zsunęła je i złapała w dłonie moją męskość. Jęknąłem cicho gdy zaczęła poruszać dłonią wzdłuż mojej długości, w górę i w dół. Sapałem czując jaką przyjemność sprawia mi Mili. Jest w tym niesamowita. Gdy czułem że dochodzę zdjąłem jej dłoń z mojego penisa. Położyła się na mnie, pocałowała słodko i delikatnie. Przewróciłem nas tak że leżałem na niej. Spojrzała mi w oczy.
-Kocham cię - wyszeptała. 
-Ja ciebie też Aniele - mruknąłem i zacząłem się w nią wsuwać. Jęknęła i odchyliła głowę. Poruszałem się w jej ciasnym wnętrzu czując rosnącą przyjemność. Ten stosunek był inny, tylko nie wiem dlaczego. Starałem się o tym nie myśleć, oddałem się cały mojej Milagros. Wygięła plecy w łuk i wbiła paznokcie w moje plecy. Wykrzyknęła moje imię i doszła, po chwili ja również. Położyłem się obok niej, wtuliła się w mój tors zdyszana - Mili? Nie sądzisz że ten raz był inny? - schowałem twarz w jej włosach. 
-Tak Li.. bo nie założyłeś prezerwatywy - wyszeptała. O kurwa. 

Czemu tak mało osób komentuje ten blog? Dla was to tylko sekundka by napisać komentarz, a dla mnie wielka radość i motywacja do dalszej pracy :)
A może wam już się nie podoba to ff? :c

17 komentarzy:

  1. Najlepszyy !! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niee ON JEST ŚWIETNY! PROSZĘ PISZ DALEJ BO OSZALEJEE !♥

    OdpowiedzUsuń
  3. ono jest the best ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. MILI W CIĄŻY BĘDZIE TAK BARDZO O.O ~ Nikusia

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo maj gasz ♥ Umarłam właśnie XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa będą mieli małe bejbi. Rozdział boski czekam NA nn

    OdpowiedzUsuń
  7. No coś Ty! Blog jest świetny i na pewno KAŻDEMU się podoba. Po prostu nie chce się komentować. Pozdrawiam oraz życzę weny ;*
    -E.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba ! <3 ŚWIETNE next <3
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahahahah o kuźwa końcówka najlepsza :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. O fallen zapomniałaś ? :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Fallen' zostało już dawno zawieszone, ale rozważam reaktywację podczas wakacji, choć to nie jest jeszcze pewne.
      Pozdrawiam xx

      Usuń
  11. O kuffa :o
    Co
    C o
    CO
    C O
    Jak to ta kańcówka...że...co????
    Nie umiem się wysłowić *,*
    Czekam nn :) x

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzooooooo fajny ff ! czytam go od 3 dni i mi się bardzo podoba !!!

    OdpowiedzUsuń