sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 79 - Why did not you tell me?

Siedziałem w szpitalu. Moja Mili zemdlała. Gdy tylko lekarz stamtąd wyszedł, ja wpadłem do pomieszczenia. Leżała na łóżku całkiem blada.
-Milagros - złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem. Kiedy ona zrobiła się taka wymęczona? Jeszcze parę godzin temu biegała z Novalee i Mikey'm - Co się stało?
-Po prostu zasłabłam. Wszystko jest w porządku - uśmiechnęła się. Ale ja ją znam, uśmiecha się na siłę.. 
-Skarbie - ścisnąłem jej dłoń. 
-Jest okej - popukała się palcem w policzek. Cmoknąłem ją delikatnie - Zepsułam Novalee urodziny - zakryła buzię jedną dłonią. 
-To nie ważne.. 
-Ważne. To jej trzecie urodziny - wymamrotała. Pogłaskałem ją po policzku. 
-Zdenerwowałem się gdy usłyszałem że zemdlałaś... - spojrzałem jej w oczy.
-Przepraszam.. 
-Przestań.
-Tato? - drzwi uchyliły się. Do pomieszczenia zajrzał Michael. 
-Mama? - I Novalee. Weszli w dwójkę do środka. Lee wdrapała się na łóżko Milagros - Mama, co się stało? 
-Źle się poczułam skarbie.. Ale już lepiej - uśmiechnęła się do naszej córeczki. 
-Na pewno Mamo? - zmarszczył brwi Mikey. 
-Tak synku - kiwnęła głową. Przywołała go ręką. Przytuliła go do siebie tak samo jak Novalee - Nie martw się. 
-Ale już dobrze? 
Mili ponownie pokiwała głową. Czemu Michael tak się dopytuje?
-Kiedy wyjdziesz do domu? - wymamrotał nasz synek. 
-Mogę od razu. Tylko muszę zrobić jakieś jeszcze badania. Pojedźcie z tatą do domu - pocałowała w czoło Michael'a i Lee. 
-Może zadzwonię do Zayn'a? 
-Nie. Ty je zawieziesz do domu. Zadzwonię żebyś przyjechał - powiedziała niepodobnym do siebie tonem. Pokiwałem niepewnie głową. Wziąłem dzieciaki i pojechaliśmy do domu. Wszyscy oprócz Harry'ego, Summi i Sierry, rozeszli się do domów. 
-Jak Milagros? - zapytała od razu Summer. 
-Twierdzi że już się dobrze czuje.. - wzruszyłem ramionami - Zajmiecie się Mikey'm i Novalee? Chciałbym do niej jechać.. 
-Oczywiście Liam - powiedział Harry biorąc na ręce, Lee i Sierrę. Wyszedłem z domu i pojechałem od razu do szpitala. Musiałem czekać na Mili. 
-Na pewno dobrze się czujesz?
-Tak - warknęła poirytowana. 
-Co się stało? - położyłem dłoń na jej udzie.
-Jestem zła że zepsułam naszej córce urodziny.. - wymamrotała. 
-Lee nie jest zła..
-Ale ja jestem!
-Nie krzycz - syknąłem. Czemu ona się tak zachowuje? 
Weszliśmy do domu, Lee rzuciła się na mnie. Michael oparł się o framugę ramieniem i patrzył na nas z założonymi ramionami. 
-Co ty taki poważny Mikey? - zachichotała. 
-Czegoś nam nie mówisz? - wyszeptał. Mili wzięła Novalee na ręce i nachyliła się do naszego syna. 
-Nie - cmoknęła go w nos. 
-Hazzu, możecie już iść. Pa Summi, do zobaczenia Sierra - uśmiechnęła się do dziewczynki. Wyszli zostawiając nas w czwórkę. 

-Mili? Wszystko w porządku? - zapukałem do łazienki. Wbiegła do łazienki przyciskając dłoń do nosa. Od czasu trzecich urodzin Lee, czyli prawie 4 lata, Milagros zachowuje się dziwnie. Jest cicha, a jak nie jest to warczy i jest zła. 
-Tak Liam - usłyszałem zza drzwi. Po chwili wyszła. 
-Co się stało? 
-Poleciała mi krew z nosa - wzruszyła ramionami. Mała strużka krwi wypłynęła z jej nosa. Wleciałem do łazienki i zmoczyłem ręcznik. Wróciłem i przyłożyłem go do twarzy Mili.
-Masz krwotok - wymamrotałem. 
-To nic - wzruszyła ramionami.
-Milagros? Często masz taki krwotok? 
-Nie. Ale.. 
-Co się dzieje? - wyszeptałem tuląc ją do siebie. Przeraziłem się widząc że ręcznik robi się cały czerwony - Jedziemy do szpitala. 
-Nie trzeba!
-Trzeba. Mikey? Zajmiesz się Lee? - Michael pokazał się w drzwiach i pokiwał głową. Mój syn ma już 12 lat, córeczka siedem. 
-Ta - mruknął. Jest tak cholernie obojętny. Zawiozłem Mili do szpitala. 
-Co się dzieje z moją żoną? - zapytałem lekarza. Ale uciekł. Kurwa. Wszedłem do Mili - Aniele, co się dzieje?
-Tak dawno nie mówiłeś Aniele.. - była blada. Tak przerażająco blada. 
-Co się dzieje? 
-Jestem chora.. - wyszeptała.
-Na co? - złapałem ją mocno za rękę.
-Boli - poluzowałem uścisk - Mam białaczkę..
-Co? Czemu mi nie powiedziałaś? Od kiedy wiesz?! 
-Jestem chora. Nie chciałam żebyś się denerwował. Od czasu kiedy zemdlałam na trzecich urodzinach Lee. 
-Mili, to cztery lata. Wiesz że masz nowotwór od czterech lat, jak mogłaś mi nie powiedzieć? - załamałem się - Ale da się to wyleczyć, prawda? 
-Ja.. leczyłam się. Cztery lata temu, to był początek choroby, zaczęłam się leczyć, ale to nic nie dało. Powstały przerzuty. Ja umieram Liam - wyjąkała. Poczułem łzy w oczach. 
-Nie, nie umierasz - wyszeptałem. 
-Liam.. 
-Nie umierasz! - wrzasnąłem. Schowałem twarz w dłoniach by nie widziała moich łez - Nie zostawisz nas. Nie możesz! 
Nic nie powiedziała. Odwróciła wzrok. 
-Czemu mi nie powiedziałaś? - mój głos drżał od łez. 
-Mówiłam już..
-Jestem twoim mężem Milagros. Zasłużyłem na to by wiedzieć. Zrobiłbym wszystko by cię wyleczyć. Załatwiłbym najlepszych lekarzy. Wiesz że mamy pieniądze. Wyzdrowiałabyś. 
-Lekarze mówią że i tak nie dałoby mnie się wyleczyć. Nawet gdybym miała intensywną terapie na początku.. 
-Lekarze to debile - warknąłem. 
-Przestań.. 
-Ile zostało ci czasu? - przełknąłem łzy. 
-Liam...
-Powiedz. 
-Nie - spojrzała mi w oczy - Daj mi przeżyć ten czas z wami najlepiej. Zostało wystarczająco dużo czasu - uśmiechnęła się. Wytarłem mokre policzki - Kocham cię.. 
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć - położyłem się na jej łóżku i przytuliłem do jej drobnego ciała - Jak mogłaś przemilczeć fakt że masz raka.. 
-Bo byś się martwił. A ja nie chciałabym byś się martwił. Zachowywałeś się normalnie, tak jak kocham, gdy nie wiedziałeś że umieram.. Ale, nie mów na razie dzieciakom. 
-Dobrze.
-Mamy dużo czasu. Zapomnijmy o tym że jestem chora. Cieszmy się chwilą..
Ona umiera. 

Hey Kochani! 
Otóż HH dobiega końca.. 
Dzisiaj mija rok od kiedy założyłam pierwszego bloga, z tej okazji...
Powstał też blog Words As Weapons, pierwszy rozdział pojawi się po zakończeniu Hush Hush..
Pozdrawiam xx

12 komentarzy:

  1. Super <3 nie zabijaj Mili prosze ;'c

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej nie zabijaj Mili prosze ; (((
    Ona nie może umrzex
    Prosze nie zabijaj jej :((

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże............ Tylko nie to ;-;
    Płacze....

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże :c W sumie fajne by było smutne zakończenie :c

    OdpowiedzUsuń
  5. To się narobiło!
    Właściwie to już kiedy Mili zemdlała wiedziałam, że tak to się skończy.
    No, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz xD
    Rozdział jak zawsze genialny :)
    Życzę weny
    Darkness xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego Mili do cholery mu nie powiedziała? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę nie zabijaj Mili, niech jakoś wyzdrowieje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Płacze :( Świetne zakończenie !

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie zakończenie ale wolałabym happy end :(
    KC

    OdpowiedzUsuń
  10. brak słów ! kocham ten rozdział

    OdpowiedzUsuń