Rozmawiałem teraz z Avery. Ona wiedziała że Milagros jest chora, kryła ją gdy ta szła do lekarza, bo często słyszałem tekst w stylu 'Jadę do Avery'.
-Czemu TY mi nie powiedziałaś że ma raka? - spojrzałem na nią z wyrzutem.
-Zabroniła mi! Gdybym tylko mogła, to bym ci powiedziała - wyszeptała. Usłyszałem oddalające się kroki, a potem trzask drzwi. Spojrzeliśmy na siebie z Avery. Ruszyłem nie pewnie korytarzem z którego dobiegło nas trzaśnięcie. Z pokoju Michael zaczęła lecieć strasznie głośna muzyka. Zapukałem mocno w drzwi.
-Ścisz to! Mama śpi! - zawołałem.
-Już nie - wyszła z drugiego pokoju ziewając.
-Mili - przytuliłem ją. Była taka wymarniała.
-Co mu odwaliło? - ziewnęła.
-Nie wiem..
Następnego dnia musiałem jechać do jego szkoły. Podobno się pobił. Wszedłem do gabinetu dyrektorki. Mikey siedział na krześle przy biurku kobiety która zarządzała tą szkołą.
-Panie Payne. Michael zaatakował i boleśnie pobił kolegę - oświadczyła zdruzgotana.
-Synu, czemu?
-Wkurzył mnie - warknął.
-Nie tym tonem Michael. Przepraszam za niego i proszę. Niech pani będzie łagodna. Wie pani, wiek dorastania. Poza tym mamy pewne małe kłopoty w domu.. - wyjaśniłem cicho. Dyrektorka westchnęła.
-Pouczenie. Ale ostatni raz - wyszliśmy.
-Czemu się pobiłeś? - ruszyliśmy w kierunku innej części szkoły z której musiałem odebrać Novalee.
-Wkurzył mnie.
-Powtarzasz się. Czemu ty się tak zachowujesz od dłuższego czasu? Ignorujesz mamę, krzyczysz na siostrę..
-Bo tak! - krzyknął. Lee już czekała na mnie. Wziąłem ją za rękę.
-Mikey? Co się stało? - zmarszczyła nosek widząc wkurzonego brata.
-Nie ważne Lee - warknął na Novalee.
-Nie mówi w ten sposób do niej - zaczynało mnie już wkurzać jego zachowanie.
-Co się czepiasz?! - wydarł się na mnie - Zajmij się lepiej mamą! A nie na mnie krzyczysz.
-Czemu masz się zająć mamą, tatusiu? Coś się mamie stało? - zobaczyłem strach w jej wielkich oczach. Wziąłem ją na ręce.
-Michael, nie strasz jej. Nic się nie dzieje Mała - pocałowałem ją w policzek.
-Czemu ją okłamujecie?! Czemu NAS okłamujecie?! Możesz powiedzieć otwarcie że mama umiera! - zamurowało mnie. Posunął się za daleko. Stanąłem w miejscu wpatrując się w niego. Novalee wybuchła płaczem.
-Co ty powiedziałeś?
-Prawdę. Mama ma raka. Umrze.
-Przestań Michael - wysyczałem starając się uspokoić Lee - Spokojnie Novalee..
-Mamusia umiera? - wyjąkała z czerwonymi oczkami.
-Lee.. - zacząłem.
-Tak - warknął Mikey i rzucił się biegiem przed siebie.
-Michael! - zawołałem ale biegł dalej. Postawiłem Lee na ziemi i zacząłem biec za nim. Dogoniłem go i zatrzymałem za ramię. Gdy odwróciłem go w swoją stronę zobaczyłem że oczy ma pełne łez. Przycisnąłem go do siebie - Nie mówi tak przy Lee.
-Ale Mama i tak umrze. I co jej później powiesz? - powiedział drążącym głosem. Ponownie zaczął płakać i wtulił się we mnie.
-Nie ważne. Mama chciała byśmy nie myśleli tylko o jej chorobie. Prosiła żebym Wam nie mówił.. Skąd wiesz?
-Usłyszałem jak rozmawiałeś z ciocią Avery.
Pogłaskałem go po głowie.
-Porozmawiamy w domu dobrze? Novalee tam została.. - wróciliśmy do małej. Siedziała na schodach prowadzących do szkoły chowając buzię w łapkach płacząc. Wziąłem ją na ręce, i zaniosłem ją do samochodu. Siedziała z Michael'em z tyłu przytulając się do niego. Gdy tylko weszliśmy do domu, Lee pobiegła do Milagros.
-Nie umieraj mamusiu! - zawołała wtulając się w moją żonę. Milagros była zdziwiona po czym spojrzała na mnie z wyrzutem. Przytuliła do siebie płaczącą córeczkę.
-Cichutko Lee, na razie nigdzie się nie wybieram.. - pocałowała ją w czoło. Mała zasnęła jej na kolanach - Czemu jej powiedziałeś? - syknęła.
-Nie powiedziałem. Mikey to zrobił..
-A skąd on to wiedział?
-Usłyszał jak rozmawiałem z Avery..
-Liam - jęknęła - Teraz wszystko się popsuje.. Chciałam żeby żadne z nich o tym nie myślało.. Będą się oboje martwić. A Lee dostała histerii..
-Idę z nim pogadać o tym - pocałowałem Milagros namiętnie i ruszyłem do pokoju mojego syna - Mikey?
Wszedł do środka, zdjął z uszu słuchawki widząc mnie.
-Pogadamy? - usiadłem na łóżku. Bez słowa przytulił mnie mocno i z jego oczu ponownie popłynęły łzy. Siedzieliśmy tak jakiś czas - Mama cię kocha. Nie chce żebyś się przejmował tym że ma raka..
-Jak mam się nie przejmować tato? Ona umrze, nie da się nie przejmować - mruknął - Martwię się też tym jak zniesie to Novalee.. Ona jest na to za mała..
-Boisz się o nią.
-No oczywiście. To moja młodsza siostra. Obiecałem że będę jej bronić..
-Miałeś wtedy pięć lat - uśmiechnąłem się przypominając sobie Małego Michael'a mówiącego że będzie opiekował się siostrzyczką.
-No i co z tego? Kocham mamę, nie chcę żeby umierała.
-Ja też ją mocno kocham, jesteśmy już razem 14 lat wiesz? Nie zawsze się dogadywaliśmy, ale zawsze kochałem ją ponad życie.. Oboje popełnialiśmy błędy, ale gdyby nie te błędy, różne inne zdarzenia, nie bylibyśmy tutaj, nie miałbym dwójki cudownych dzieciaków. Nie miałbym wspaniałego życia..
-Kocham cię Tato.. - wyszeptał Michael.
-Ja ciebie też synku..
-Mamo! - usłyszałem krzyk Novalee. Szybko wstałem i pobiegłem za głosem mojej córki. Mikey biegł za mną. Zobaczyłem Mili leżącą na podłodze.
-Zadzwoń po karetkę - powiedziałem przez ramię do syna. Ale on stał w miejscu - Dzwoń! - krzyknąłem. Zamiast niego po telefon sięgnęła Lee.
-Proszę przyjechać moja mamusia...
Przytulałem do siebie Mili.
-Nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj nas.. - płakałem przytulając ją.
-Panie Payne.. - zobaczyłem lekarza. Wytarłem mokre policzki - Pańska żona..
-Tylko niech pan nie mówi że ona.. - wyjąkałem.
-Naprawdę mi przykro.
Upadłem na ziemię i zalałem się łzami. Poczułem dłonie na ramionach. Zobaczyłem Michael'a. Oczy miał czerwone i zapuchnięte. Przytuliłem go mocno do siebie.
Novalee spała na rękach Zayn'a który przyjechał z moimi dziećmi do szpitala.
-Liam - zaczął ale podniosłem się z ziemi.
-Może pan ją zobaczyć - powiedział lekarz. Mikey splótł nasze palce. Ruszyliśmy do pomieszczenia w którym była Mili. Gdy ją zobaczyłem ponownie po moich policzkach spłynęły łzy.
-Mama śpi, tylko śpi - wyszeptał Michael ściskając delikatnie moja rękę. Wpatrywałem się w moja jedyną leżącą na metalowym stole, wokół jej głowy były rozrzucone ciemne włosy. Jej skóra była blada. Mikey pocałował Milagros w policzek - Kocham cię Mamo.. - wyszeptał, a po jego policzku spłynęła jedna łza. Wyszedł. Zostawił mnie samego z moja żoną. Przełknąłem ślinę i popatrzyłem na nią. Ukochaną.
-Aniele - gardło miałem ściśnięte od łez - Kocham cię. Zawsze kochałem.
Pocałowałem delikatnie jej zimne usta.
-I zawsze będę cię kochał.
Koniec
Nic nie trwa wiecznie.
Ryczę jak głupia pisząc tą notkę, łzami zalałam laptopa pisząc ostanie zdania Hush Hush.
Dziękuje za każdy komentarz, miłe słowo i odwiedziny.
Za to że czytaliście.
Przeżyłam z Wami, Liam'em i Mili tyle..
Jest mi przykro że to już koniec.
Ja tak bardzo pokochałam Mili, która była cząstką mnie..
Mimo wszystko mam nadzieje że nie poprzestaniecie czytania moich fanfiction na tym blogu.
Nie znienawidźcie mnie za taki koniec..
Kocham Was..
Liczę że polubicie Audrey tak jak Mili -> http://words-as-weapons-zaynmalikff.blogspot.com/
Nieeeeeeeeeeee tylko nie to :'( Popłakałam się gdy weszłam a tu epilog :(
OdpowiedzUsuńA owszem njenawidze Cię. Bardzo. Całe opowiadanie straciło sens przez takie zjebane zakończenie
OdpowiedzUsuńRycze. Czytam tego bloga od początku i będe na niego wracać zawsze.Kolejne blogi z przyjemnością będe czytać.Pozdro;-)Anka
OdpowiedzUsuńbecze becze jezu szkodaa kocham to opowiadanie tak samo jak twój styl pisania oraz inne blogi szkoda że skączyłas pisać ale bardzo siesze sie że nie opuściłaś tego bloga <3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :'( To FF jest pierwszym jakie czytałam z Liamem :C Kocham Cię i dziękuję ♥
OdpowiedzUsuń@Ola_Szit_
Ojejciu Popłakałam sie
OdpowiedzUsuńRyczę! ;[ Bardzo przywiązałam się do tego ff, do wszystkich twoich ff ;[ Angel czytałam od prawie początku, za to HH od samego początku! <3 Kocham to ff i nigdy nie zapomnę <3 Uwielbiam Cię. ;3
OdpowiedzUsuńMiam i Zazgel 4ever. *-*
Kocham <3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Nienawidzę cie ! Przez ciebie płacze! Kochałam ten ff! Oczywiście będę czytała inne. Kocham ♡♥♡
OdpowiedzUsuńKocham to ff , kurw* rycze jak głupia juz od kilku minut. Nie zapomne tego ff nigdy<33333
OdpowiedzUsuńPamiętam jak zaczęłam to czyta, a teraz Angel się skończyło i teraz jeszcze Hush Hush...jejku no :'(
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę o tym blogu ♥
I to "Aniele" na końcu... płaczę.
OdpowiedzUsuńZnalazłam tego bloga dwa dni temu. Czytałam w każdej wolnej chwili aby zobaczyć co będzie dalej. Gdy przeczytałam ostatnie rozdziały zaczęły się pojawiać łzy w moich oczach. Znakomite ff. Myślę że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Jesteś niesamowita. Alexandra xxx
OdpowiedzUsuńRyczę jak głupia.. kuzyn myślał że coś się stało ;(
OdpowiedzUsuńPrzez ten czas bardzo się zrzyłm z Mili i Liamem Maikim i novelle. Pokochałam ich, ale wiem że oni zawsze będą w moim sercu jakby naprawde ta historia istniała .Twoje FF są najlepsze mogę ci to gwarantowć że jeśli nie usuniesz tego bloga to ni jeden raz wrócę tu żeby jeszcze raz przeżyć tą historię ;)
.
.
To jak? Dozobaczenia na twoich innych blogach <3
Rycze, czemu ona umarła...
OdpowiedzUsuńKocham to ff!!! <3
Sorki że to chyba pierwszy komętarz jaki zostawiłam , ale przeczytałam całe ff prawie że jednym tchem (z małą przerwą na sen). Kocham twoje blogi ! Jestem twoją fanką. Nie mogę pogodzić się, że to już koniec Liama i Miligros . Z bólem serca czytałam epilog. Czekam na kolejne rozdziały "Wath now ? " @SillyDreamer_Me
OdpowiedzUsuńJejku poryczalam się przez Cb
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga od początku i nie zgadzam sie na taki koniec !!!
Nie wiem co moge ci powiedzieć po tym wszystkim nie popłakałam się tylko dla tego że siedzę na środku hotelu.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że wcześniej nie komentowałam
Mimi i Liam stali się częścią mojego życia i serca
Ola ♡
Opowiadanie jest genialne. Masz wielki talent. Tylko szkoda, że ta cała historia ma takie smutne zakończenie. Po tylu przejściach oni powinni być razem szczęśliwi :(
OdpowiedzUsuńO Ty. Jak mogłaś mi to zrobić? Mam 18lat a popłakałam się jak 5letnia dziewczynka.
OdpowiedzUsuńDomyślałem się że będzie taki koniec ale mi to nie przeszkadzało bo każdy jak pisze ff to daje szczęśliwe zakończenie ale życie jest inne są dobre zakończenia i te złe. Ten ff ma dla mnie dużą wartość i na pewno go za niedługo przeczytam. Bardzo fajnie piszesz i masz ogromny talent !
OdpowiedzUsuńRycze jak glupia.. nie sądziłam że będę płakać. Wspaniale piszesz, rozwijaj ten talent!
OdpowiedzUsuńJak to nie żyje?! A gdzie ''Happy End''?! Nie wierzę... nigdy nie płakałam przy ff... :') nie spałam całą noc aż go nie przyczytałam... masz wielki talent dziewczną :) mam nadzieje że kiedyś wydasz swoją książę, ja będę ją trzymała w rękach i pomyślę: ''to jest nawet lepsze od tamtego ff'' :') życzę weny na przyszłość. :* <3
OdpowiedzUsuńNienaiwdze cie!!! Jak mogałaś ro zrobić do cholery, no pytam sie jak?! To opowiadanie bylo piekne i nie zasłuzyło na taki koniec. Jesli nastepne ktore przeczytam sie tak sskonczy to qiecej cztac nie bede!!! Kocham to jak piszesz. Ale i tak rycze jak glupia i mam ochote cie teraz udusic :P
OdpowiedzUsuńDlaczego powiedz dlaczego; ((((
OdpowiedzUsuń