Avery |
-Dziękuje - uśmiechnęłam się do niej.
-I jeszcze dostałaś jedno z najważniejszych miejsc! Od czasu odkrycia Laurel nie było tak utalentowanej osoby jak ty..
-Okej, przestań bo się zacznę rumienić.
-Mili? Chciałabyś pojechać ze mną na imprezę bractwa? Jason i jego koledzy ze studiów urządzają melanż i zaprosili nas..
-Nie mogę. Poza tym nie chce mi się. Jestem wykończona po treningach..
-Proszę. Siostrzyczko.. - zrobiła te swoje oczy szczeniaczka.
-Avery... spędzam chyba z tobą za dużo czasu - jęknęłam - Okej, pójdę.
-Jest! Wiedziałam że się zgodzisz! - zawołała.
Weszłam niepewnie za Avery do środka budynku. Był to wielki dom podzielony na pokoje, w których mieszkali członkowie bractwa. Od wejścia zakrztusiłam się zapachem mocnych papierosów i nie tylko.
-No chodź! - Avery złapała mnie za rękę i pociągnęła korytarzem. Przystanęłam w miejscu gdy Avery znalazła Jason'a i zaczęli rozmawiać. Czułam na sobie wzrok kilku chłopaków. Nieśmiało spojrzałam w ich stronę. Jeden uśmiechnął się do mnie ładnie.
*Avery*
-Jason? Nie widziałeś Mili? - złapałam chłopaka za ramię. Pokręcił głową - Cholera! Zniknęła mi z oczu - zaczęłam się przepychać przez ludzi - Milagros! - wołałam choć i tak było to na marne. Okropnie głośna muzyka wszystko zagłuszała - Milagros!
Zobaczyłam że kilkoro moich znajomych również zaczęło szukać mojej siostry.
-Nigdzie jej nie ma - mruknął Jason.
-Nie rób sobie jaj! Muszę ją znaleźć! Miałam się nią opiekować!
-Poszukam po pokojach - powiedział Erik.
-Chodź. Gdzieś musi być! - Jason wziął mnie za rękę i zaprowadził na górę. Było tu kilkanaście pokoi, jak nie więcej. Chłopcy zajrzeli do kilku, a gdy zajrzeli do kolejnego krzycząc coś nie zrozumiałego dla mnie wpadli do pokoju. Zmarszczyłam brwi i zajrzałam do środka. Wbiegłam tam widząc moją siostrę leżącą bezwładnie na łóżku. Po jej policzkach spływały łzy. Oni ją.. Było ich pięciu. O mój boże..
-Milagros! - pisnęłam i uklękłam przy łóżku. Miała podwiniętą sukienkę, a jej bielizna leżała na podłodze. Zgarnęłam koc z drugiego łóżka i przykryłam ją - Przepraszam Mili, przepraszam - przytuliłam ją - Zrobili ci coś?
-Nie zdążyli - załkała. Ci chłopacy którzy chcieli skrzywdzić moją siostrę uciekli a Jason wraz z kolegami zaczęli ich gonić. To moja wina. Miałam ściśnięte gardło. Wytarłam łzę która niepostrzeżenie spłynęła po moim policzku. Nie mogłam nic powiedzieć.
-Av - odwróciłam się na dźwięk zdrobnienia którego używała tylko jedna osoba. Jason. Miał rozciętą wargę i obitą twarz - Złapaliśmy ich.
Przyjrzał się Mili.
-N..nie - wychrypiała i zadrżała od łez. Jason mimo wszystko wziął ją na ręce owijając kocem i wyniósł do samochodu.
-Jedź do mnie - powiedziałam siadając z tyłu razem z Mili. Położyłam jej głowę na swoich kolanach i delikatnie głaskałam ją po rozczochranych włosach - Przepraszam - wyszeptałam przytulając ją do siebie.
Przytuliłam się do niej gdy leżała u mnie na łóżku płacząc cały czas. Nigdy nie czułam się tak jak dziś wieczór. Naprawdę się o nią martwiłam. Wreszcie zaczęłam czuć że może mi to wybaczyć. To jak ją traktowałam z zawiści, dlatego że byłyśmy rodzeństwem.
-Jak to się stało Mili? Dlaczego oni.. - wyszeptałam patrząc na nią. Zacisnęła mocno oczy.
-Podali mi jakieś narkotyki w drinku - przełknęła głośno ślinę - Dlaczego ja? Dlaczego... Zawsze mam pod górkę. Wszystko źle i nie tak..
Pokręciłam głową.
-Nie wiem.. przykro mi. Nie wiem. Mimo wszystko to dobrze że nie zdążyli cię skrzywdzić..
-Milagros! - pisnęłam i uklękłam przy łóżku. Miała podwiniętą sukienkę, a jej bielizna leżała na podłodze. Zgarnęłam koc z drugiego łóżka i przykryłam ją - Przepraszam Mili, przepraszam - przytuliłam ją - Zrobili ci coś?
-Nie zdążyli - załkała. Ci chłopacy którzy chcieli skrzywdzić moją siostrę uciekli a Jason wraz z kolegami zaczęli ich gonić. To moja wina. Miałam ściśnięte gardło. Wytarłam łzę która niepostrzeżenie spłynęła po moim policzku. Nie mogłam nic powiedzieć.
-Av - odwróciłam się na dźwięk zdrobnienia którego używała tylko jedna osoba. Jason. Miał rozciętą wargę i obitą twarz - Złapaliśmy ich.
Przyjrzał się Mili.
-N..nie - wychrypiała i zadrżała od łez. Jason mimo wszystko wziął ją na ręce owijając kocem i wyniósł do samochodu.
-Jedź do mnie - powiedziałam siadając z tyłu razem z Mili. Położyłam jej głowę na swoich kolanach i delikatnie głaskałam ją po rozczochranych włosach - Przepraszam - wyszeptałam przytulając ją do siebie.
Przytuliłam się do niej gdy leżała u mnie na łóżku płacząc cały czas. Nigdy nie czułam się tak jak dziś wieczór. Naprawdę się o nią martwiłam. Wreszcie zaczęłam czuć że może mi to wybaczyć. To jak ją traktowałam z zawiści, dlatego że byłyśmy rodzeństwem.
-Jak to się stało Mili? Dlaczego oni.. - wyszeptałam patrząc na nią. Zacisnęła mocno oczy.
-Podali mi jakieś narkotyki w drinku - przełknęła głośno ślinę - Dlaczego ja? Dlaczego... Zawsze mam pod górkę. Wszystko źle i nie tak..
Pokręciłam głową.
-Nie wiem.. przykro mi. Nie wiem. Mimo wszystko to dobrze że nie zdążyli cię skrzywdzić..
*Milagros*
Nie mogłam wychodzić z pokoju. Po prostu chciałam tam siedzieć. Myślałam całe dnie. Przestałam chodzić do szkoły. Zastanawiałam się nad tym czemu to wszystko mnie spotyka. Myślałam też o Liam'ie.. Ja nadal go kocham.. Ale nie.. To już koniec.
-Mimi? - usłyszałam nieśmiałe pukanie. Summer. Tylko ona nazywa mnie 'Mimi'.
-Hę?
-Otworzysz?
Nie? Ale nie mogę tak. Ona jest moja przyjaciółką. Chyba. Przecież tak samo myślałam o Sophie. Uchyliłam drzwi a szatynka wślizgnęła się do pokoju.
-Skarbie, co się stało? - spytała przysiadając na łóżku.
-Nic. Po prostu mam chujowe życie, a co?
-Mili.. Proszę cię..
-O co? Nic się nie stało. Po prostu myślę nad swoim życiem - wymamrotałam.
-Miesiąc myślisz?
-Coś jeszcze? Żyję. Więc...
-Mamy jeszcze dla ciebie niespodziankę - Summer podeszła do drzwi i otworzyła je. Harry wszedł do pokoju niosąc małe zawiniątko. Zmarszczyłam brwi. Hazz usiadł na łóżku, i odchylił żółty kocyk. Małe kociątko wyjrzało ponad rękami Loczka - Hazz przyniósł mi tego kotka do domu, ale ja.. no cóż raczej wolałabym nie mieć go w domu. Nie można go już oddać tam skąd Harry wziął tego kociaka, więc pomyśleliśmy że zrobi ci się lepiej jak będziesz miała się kim zająć..
Styles podał mi kociaka. Mały uśmiech wkradł się na moją buzię widząc kotka.
-Chciałabyś się nią zająć? Jak nie no to oddamy ją do schroni... - przerwałam mu szybko.
-Nie! Zajmę się nią - cmoknęłam kicię po nosie.
-To wspaniale. Mam w samochodzie jakąś karmę dla małych kotów. Zaraz ci przyniosę - Harry opuścił mój pokój. Przyglądałam się małej kotce.
-Jak ją nazwiesz? - spytała Summi.
-Aisha - podrapałam Aishę za uchem.
-Czemu 'Aisha'?
-A czemu nie? - zaśmiałam się.
Przepraszam! Miałam mały poślizg z czasem.. Rozdział kijowy jak zawsze ;*
Pozdrawiam.
PS: Zwykle nie odpowiadam na pytania w komentarzach, bo nie lubię sama nabijać tych komów. 'Hush Hush' reklamowałam na fb, blogach innych które mają wielu czytelników :)
-Mimi? - usłyszałam nieśmiałe pukanie. Summer. Tylko ona nazywa mnie 'Mimi'.
-Hę?
-Otworzysz?
Nie? Ale nie mogę tak. Ona jest moja przyjaciółką. Chyba. Przecież tak samo myślałam o Sophie. Uchyliłam drzwi a szatynka wślizgnęła się do pokoju.
-Skarbie, co się stało? - spytała przysiadając na łóżku.
-Nic. Po prostu mam chujowe życie, a co?
-Mili.. Proszę cię..
-O co? Nic się nie stało. Po prostu myślę nad swoim życiem - wymamrotałam.
-Miesiąc myślisz?
-Coś jeszcze? Żyję. Więc...
-Mamy jeszcze dla ciebie niespodziankę - Summer podeszła do drzwi i otworzyła je. Harry wszedł do pokoju niosąc małe zawiniątko. Zmarszczyłam brwi. Hazz usiadł na łóżku, i odchylił żółty kocyk. Małe kociątko wyjrzało ponad rękami Loczka - Hazz przyniósł mi tego kotka do domu, ale ja.. no cóż raczej wolałabym nie mieć go w domu. Nie można go już oddać tam skąd Harry wziął tego kociaka, więc pomyśleliśmy że zrobi ci się lepiej jak będziesz miała się kim zająć..
Aisha |
-Chciałabyś się nią zająć? Jak nie no to oddamy ją do schroni... - przerwałam mu szybko.
-Nie! Zajmę się nią - cmoknęłam kicię po nosie.
-To wspaniale. Mam w samochodzie jakąś karmę dla małych kotów. Zaraz ci przyniosę - Harry opuścił mój pokój. Przyglądałam się małej kotce.
-Jak ją nazwiesz? - spytała Summi.
-Aisha - podrapałam Aishę za uchem.
-Czemu 'Aisha'?
-A czemu nie? - zaśmiałam się.
Przepraszam! Miałam mały poślizg z czasem.. Rozdział kijowy jak zawsze ;*
Pozdrawiam.
PS: Zwykle nie odpowiadam na pytania w komentarzach, bo nie lubię sama nabijać tych komów. 'Hush Hush' reklamowałam na fb, blogach innych które mają wielu czytelników :)
<33333333
OdpowiedzUsuńWspaniały. A tak apropos to chciałabym żeby Liam Albo Zayn ją pocieszyli.Anula
OdpowiedzUsuńJak zwykle twój kolejny rozdział jest zaisty xd
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym Anonimem wyżej ^^
Dobrze mówi, ale ja nie będę poprawiać ciebie.
Znowu ryczałam xd
Jestem wrażliwa.
Pozdrawiam
Enjoy.xx
Jak masz ktoś czas to zapraszam do siebie :3
Zajebiste! :D Biedna Mili :( Ją zawsze spotykają takie nieszczęścia! xD Do następnego :*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńOjej, biedaczka ;c
OdpowiedzUsuńKocham <3
~D.
A gdzie Zayn? ;c ♥
OdpowiedzUsuńJaki słodki kiciuś ♥
OdpowiedzUsuńfajny rozdział ale i tak nie mogę się doczekac jak bedzie w końcu z liam'em !
OdpowiedzUsuń