-Po co tu przylazłeś? - wysyczałam wymachując ręką, starając się odgonić dym z papierosa. Zakaszlałam biorąc konieczny oddech.
-Liam przy tobie nie pali? - dmuchnął mi dymem w twarz.
-Przestań! - wrzasnęłam i odsunęłam się od niego o pół metra. Zaśmiał się głośno - Nie, nie palił przy mnie - odparłam z naciskiem na końcówkę "-ił". Uśmiechnął się półgębkiem wpatrując w trawę pod nogami.
-Co dziwne, przy nas kopcił jak komin - wzruszył ramionami i wyrzucił niedopałek przed siebie. Zgromiłam go spojrzeniem.
-Nie syf tam gdzie bawią się dzieci - powiedziałam spoglądając na Mulata.
-Ja tam nie widzę tu żadnych dzieci - wyszczerzył się do mnie w głupawym uśmiechu.
-Dorosłych też nie widać - prychnęłam patrząc na niego z pogardą. Pogroził mi palcem.
-Nie pozwalaj sobie - wyjął kolejnego papierosa. Fuknęłam i wyjęłam szluga gdy włożył go do ust.
-Bo co? Pobijesz mnie tak jak Liam? - złamałam papierosa. Zmrużył oczy.
-Ja nie jestem Liam, nie będę się hamował tak jak on przez długi czas twoich odpałów, jasne? - wywarczał, jak na złość wyciągając następnego papierosa i podpalając go.
-Jeżeli teraz się ulotnisz, nie będzie żadnych problemów - odparłam odgarniając z twarzy zabłąkany kosmyk włosów.
-Niby z jakiej racji ja mam sobie iść? To bardzo fajne miejsce, podoba mi się - spojrzał na mnie z wyższością.
-Z jakiej racji?! Byłam tu pierwsza! - oburzyłam się i założyłam ręce na piersi. Zaśmiał się pod nosem.
-Nie widziałem żadnej kolejki na to miejsce. A teraz wypad - ponownie wypuścił dym prosto w moją twarz. Pisnęłam wkurzona i wstałam.
-Dupek - mruknęłam odchodząc.
-Słyszałem - zawołał za mną.
-I dobrze! - odkrzyknęłam.
Wróciłam do domu, pod drzwiami swojego pokoju zobaczyłam płatki róż. Jęknęłam zmęczona i pomaszerowałam do kuchni po zmiotkę i torebkę na śmieci. Dobrze że Mamy i Niall'a jeszcze nie ma... Wrzuciłam wszystko do torby, wyrzuciłam do kosza na dworze. Wróciłam na górę i otworzyłam drzwi. Opadła mi szczęka. Wszędzie były płatki róż. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi i wybuchłam płaczem.
-Dlaczego?! - wrzasnęłam spoglądając na płatki kwiatów. Nie chcę tak dłużej. Nie mogę..
*Liam*
Wiem to chore że wchodzę zawsze do jej pokoju przez okno i rozkładam kwiaty ale.. jakoś inne pomysły nie przychodzą mi do głowy żeby ją odzyskać. Wdrapałem się na jej okno i wszedłem do pokoju. Róże jak je zostawiłem tak były. Był już późny wieczór. Byłem pewien że będzie spać. Uwielbiam patrzeć jak jest pogrążona w śnie. Jest wtedy taka delikatna. Jednak nie było jej w łóżku. Usłyszałem w łazience cichy szloch. Zmarszczyłem brwi i otworzyłem drzwi od łazienki. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, światło było zgaszone. Włączyłem lampkę nad umywalką i ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Serce mi zamarło. Mili siedziała ze spuszczoną głową w wannie. Niepewnie podszedłem do niej.
-Aniele? - nic. Pstryknąłem włącznik światła a całą łazienkę zalało jasne światło. Przyjrzałem się mojej ukochanej. Była cała w jakiejś czerwonej cieczy - M..Milagros? - złapałem ją za brodę. Miała lekko zamglone oczy i bladą twarz. Spojrzałem w dół. Była ubrana, a to czerwone to.. - Mili! - podbiegłem do umywalki i zmoczyłem biały puchaty ręcznik. Przyłożyłem to do jej rozciętych nadgarstków. Znów zaczęła płakać.
-Zostaw Liam, ja nie nie chcę żyć. Nie mogę bez ciebie. Próbowałam ale ty to wszystko utrudniałeś - wychrypiała odpychając mnie słabo. Mimo jej protestów wyjąłem ją z wanny i usadziłem na umywalce. Kołysała się słabo z wycieńczenia. Straciła dużo krwi. Jej ubrania i wanna były pełne czerwonej cieczy. Przeszukałem całe szafki w poszukiwaniu bandaży. Owinąłem jej ręce. Złapałem jej buzię w dłonie.
-Przepraszam Mili, za wszystko. Za to że cię tak skrzywdziłem.. - wyszeptałem. Jej oczy znów się zaszkliły - Przepraszam - musnąłem lekko jej usta. Pogłaskałem ją po rozczochranych włosach. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Usadziłem na łóżku i wyjąłem z jej szafki luźne ubrania. Nie mogłem patrzeć na jej cichy pokryte również jej krwią. Przebrałem ją i położyłem do łóżka. Nachyliłem się nad nią. Patrzyła na mnie uważnie smutnymi oczami - Jeżeli chcesz, to odejdę, nigdy nie wrócę. Zostawię cię w spokoju - głaskałem ją delikatnie po policzku.
-Nie dam rady Liam, jesteś moim życiem.. Nie mogę bez ciebie - szepnęła spuszczając oczy.
-Nie chcę cię już krzywdzić
-Więc nie rób tego. Po prostu mnie kochaj. Nie widzę swojego życia bez ciebie.. Jestem od ciebie uzależniona.. Tak jak ty od papierosów - uśmiechnęła się słabo.
-Ale co.. skąd..
-Zayn - przymknęła oczy - Położysz się ze mną? - pokiwałem głową i zdjąłem buty i kurtkę. Położyłem się na kołdrze. Mili wyjęła ramiona spod pościeli i objęła mój tors. Spojrzałem na bandaż robiący się w pewnych miejscach już czerwony - Żałowałam blizn. Tych starych. Chwila słabości, myślałam że nie ma innego wyjścia niż sięgnąć po coś ostrego - wymruczała. Przypomniałem sobie stare sznyty które widziałem jakiś czas temu - Zrobiłem je sobie wtedy jak Avery Wild zaczęła mnie gnębić. Że nie mam taty, że jestem gorsza.. - Avery.. no tak. Chciałbym jej powiedzieć prawdę, że Wild jest jej siostrą. Ale nie mogę - W sumie sam mój biologiczny tatuś był tego powodem. Podobno ruchał dużo na boku i mogę mieć bardzo dużo rodzeństwa.. Mimo to bardzo kocham tatę Niall'a jako osobę która mnie wychowała..
-Nie ten co dał życie, tylko ten co wychował - skinęła głową na moje słowa. Leżeliśmy w ciszy - Mili?
-hmm?
-Wrócisz do mnie? - poruszyła się niespokojnie a ja poczułem nieprzyjemne ukucie w sercu, że życie ze mną, choćby sama myśl o tym wywołuje u niej takie reakcje - Chyba że wolisz żeby zniknął. Nigdy już o sobie nie przypomniał - pocałowałem ją w głowę.
-Nie da się tak. Ciągle o tobie myślę - wtuliła się we mnie - Ale na razie chcę zostać tutaj.. Z Mamą i Niall'em - mruknęła - otwierając oczka i patrząc na mnie.
-Dobrze, jak sobie życzysz Aniele - uśmiechnąłem się do niej lekko.
-Zaśpiewasz mi coś?
-Jasne kochanie...
But baby if you say you want me to stay
I'll change my mind
Cause I don't wanna know I'm walking away
If you'll be mine
Drama time. Marysia nie byłaby sobą gdyby coś takiego się nie stało w tym ff..
Każdy kto czyta ten fanfic niech proszę skomentuje :) To dla mnie mega ważne..
Marysia ma więcej weny i dobry humor.. i coś z głową bo zaczynam mówić o sobie w trzeciej osobie :/ To przez moją klasę :P
Zajebiście *.*
OdpowiedzUsuńjesteś najlepsza ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWow :o no tego sie nie spodziewałam :| dziwne... to komplement :) super piszesz :3
OdpowiedzUsuńAaa NARESZCIE LECZ DLA TWOICH BLOGÓW MOGĘ CZEKAĆ I 3 MIESIĄCE. Zapraszam do siebie w wolnej chwili :
OdpowiedzUsuńone-mix- fifth-wanted.blogspot.com
Lots of Love,
Julia xx
Jejku ale ten rozdział jest słodki ale te cięcie a liam po prost awww
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńMarysiu, kocham cię normalnie ! Ten rozdział to chyba mój ulubiony z tego ff ♥ taki idealny ♥♥ Dziękuję ci za to że piszesz !
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham i czytam ♥
OdpowiedzUsuńMarysia wrocila !! :D
Ciesze sie ze znow masz dobry humor i DUZO weny ;)))
Pozdrawiam ;*
To ze bardzo kocham tate Niall'a powiedzial Liam czy Mili ?
OdpowiedzUsuńBo nie skumalam :/
Ja chce next
OdpowiedzUsuńKochamm ;**
OdpowiedzUsuńNatalia ♡
Kocham *,*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :)
Cudowne, opublikuj szybko następny <3
OdpowiedzUsuńPs. Śliczne imię :3
Eee... ja bym do niego nie wróciła... Ale cóż.. Podoba mi się ten ff, jest super! Pozdrawiam i czekam na nexta <33
OdpowiedzUsuń:-D loff
OdpowiedzUsuń