piątek, 21 marca 2014

Rozdział 22 - Why did you do that?

*Harry*

-Jak to kurwa wyjeżdża?! - wydarłem się na Josh'a. Wkurzony łaziłem po pomieszczeniu. 
-Uspokój się! Musimy ją tu jakoś ściągnąć.. Przed jutrzejszym popołudniem bo mają wtedy lot. 
-Ja pierdole przecież wiem! Tylko jak? 
-Nie lepiej od razu pójść i go zajebać, tylko bawimy się w jakieś porywanie i męczenie dziewczyny? - mruknął Luke. 
-Nie chce tego robić Mili, ale postąpię tak jak on. Najważniejsza dla mnie osoba nie żyje. A on musi ponieść konsekwentnie - warknąłem i wyjąłem komórkę. Wybrałem numer Milagros.
-Co robisz? - spytał Josh zerkając jak przykładam telefon do ucha. Wziąłem głęboki oddech.
-Mieliśmy ją tu ściągnąć. Przyjedzie do mnie w każdej chwili. Ufa mi
-A ty chcesz to tak zaprzepaścić, prawda? Tyle lat przyjaźni.. Brawo stary - mruknął Luke.
-On musi za to zapłacić! - ryknąłem uciszając przy tym chłopaka - Gdyby nie to że wplątał w swój pojebany światek Mili, to mógłbym zabrać się za Danielle. Ale nie. On musiał spierdolić ze stanów i jeszcze dobierać się do mojej Cholito.
-No ale może.. - zaczął znów Luke. Zaraz mnie cholera weźmie!
-Luke! Przestań już! Ona z nim jest. Wie co ją może przez to spotkać. Więc jej wybory to już nie mój problem.
-Okej - mruknął wychodząc z pomieszczenia. Dobra. Martwi się o mnie. Jest moim przyjacielem. Rozumiem. Ale niech się nie wpierdala w moje życie. Mamy zadanie. A tu już nie ma przyjaciel, przyjaciółka. Kolejny raz wybrałem numer Milagros.
-Halo? - usłyszałem zaspany głos Mili.
-Mili, musisz mi pomóc! Proszę
Spojrzałem na Josh'a który kręcił zrezygnowany głową.

*Milagros*

Po telefonie Harry'ego zerwałam się z łóżka budząc Liam'a. 
-Gdzie się wybierasz Aniele? - mruknął łapiąc mnie za nadgarstek. Tylko ty tak potrafisz Mili. Obudzić wszystkich gdy musisz wymknąć się po cichu. Przecież nie powiem mu że do Styles'a. 
-Ja.. - zająknęłam się. Myśl Mili, myśl! - Śpij.. chciałam się czegoś napić - wypaliłam. Pierwsza myśli jaka mi przyszła do głowy. Liam pokiwał głową. Haha. Uwierzył mi? Wyszłam z łóżka co chwilę zerkając na Payne'a. Wzięłam jakieś ciuchy i ubrałam się już na korytarzu. Hazzu poprosił mnie żebym przyszła pod restaurację "Nando's" ulubioną Niall'a. Spacerowała po nocy. Słodko co nie? Ale Hazz poprosił mnie o pomoc. Jest moim przyjacielem. Po długim marszu przystanęłam przed restauracją. Usiadłam na krawężniku. Po paru minutach zobaczyłam idącego w moim kierunku Loczka. Wstałam i szybkim krokiem podeszłam do niego. 
-Hazzu co się stało? - złapałam go za rękę. Westchnął. 
-Chciałem cię na początku przeprosić.. - powiedział cicho nie chcąc spojrzeć na mnie. 
-Za co? - zdziwiona patrzyłam jak podnosi głowę i zerka mi prosto w oczy. 
-Za to co się teraz stanie - mruknął i cmoknął mnie w czoło. 
-O co ci chodzi Styles?? - zaczęłam się denerwować. Co on odwala?! Poczułam ból z tyłu głowy. Cholera. Znów robi się ciemno. Jak ja tego nie lubię. 

Ile spałam? 10 minut? Pół godziny? Godzinę? Nie wiem. Leżałam z tyłu jakiegoś samochodu a na miejscu kierowcy siedział nie znany mi chłopak. Ręce miałam związane. Gdy tylko dorwę Styles'a to go zabije! Poruszyłam się zwracając na siebie uwagę chłopaka. Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. 
-Z góry mówię że byłem temu przeciwny - mruknął zerkając za szybę. Też próbowałam spojrzeć ale miałam ograniczone ruchy. 
-K..Kim jesteś? - zająknęłam się zachrypniętym trochę głosem. 
-Luke. Podałbym ci rękę ale masz obie związane i nie odwzajemniłabyś gestu - wzruszył ramionami. Zmrużyłam oczy.
-Ale jesteś spostrzegawczy. To może mnie rozwiąż?
-Uwierz. Bardzo bym chciał. Ale Harry jest moim przyjacielem, poza tym życie mi miłe. Jak cię wypuszczę to Styles mnie zajebie. 
-Proszę cię - syknęłam. 
-Nie mogę! Sam zaraz pewnie do ciebie przyjdzie bo twój Kochaś pewnie już jedzie - burknął. Kochaś? W sensie że Liam? 
-Skąd wiesz? Jak wychodziłam to spał..
-On tak zawsze. Udaje że ci wierzy. Jak wyjdziesz to on polezie za tobą - leniwie przeczesał ręką grzywkę. A on niby to skąd to wie? Siedzieliśmy (to znaczy on siedział, ja leżałam) w ciszy dopóki drzwi się nie otworzyły. Kolejny obcy mi koleś wyszarpał mnie za ramię z auta - Josh! Weź może trochę delikatniej?! - "oh mój obrońca" prychnęłam w duchu. Josh poprowadził mnie na jakąś polankę gdzie oparty o jakiś kamień stał Styles. Zaczęłam się szarpać na jego widok.
-Ty cholerny dupku! Niech tylko Liam tu przyjedzie...!
Harry zaczął chichotać.
-Czego się ryjesz?! Jak w ogóle mogłeś mi to zrobić?! Ufałam ci! - w kącikach oczu poczułam łzy.
-To twoja wina Mili - powiedział cicho nie patrząc na mnie.
-Że co?!
-Gdybyś nie była z Payne'em nie musiałbym tego robić - mruknął nadal na mnie nie patrząc.
-To on się mnie uczepił - warknęłam.
-A teraz grozisz mi tym że on tu przyjedzie? - prychnął trochę rozbawiony.
-Czemu?
-Bo nie ma dżemu.. - prychnął Josh. Próbowałam go kopnąć ale wyszło na to że ledwo go musnęłam a oberwałam dwa razy mocniej - Nie tknij jej - warknął Styles. Chłopak który mnie trzymał fuknął i popchnął mnie. Upadłam na ziemię. Położyłam się na plecach i nie wiedzieć czemu zaczęłam śmiać - Z czego ty...?
-Nie spodziewałabym się tego po tobie Hazzu - trzęsąc się ze śmiechu wskazałam na niego palcem.
-Twoja przyjaciółeczka jest walnięta - mruknął Josh.
-Ej! Przyjaciółeczka? Hazz nie jest moim przyjacielem. Kto przestaje być przyjacielem nigdy nim nie był, prawda Styles? Czy nie tak mi mówiłeś gdy Eve przestała mnie lubić choć miało być "Best Friend Forever"?
Loczek westchnął głośno. W oddali słyszeliśmy pędzący samochód. Oj tylko żeby się w porę zatrzymał bo kto by później chciał spłaszczoną i rozjechaną Milagros? Zaczęłam znów się śmiać z mojego toku myślenia.
-Co z nią jest kurwa nie tak?! - ryknął Josh. Przez co zaczęłam jeszcze bardziej chichotać.
-Ona tak ma z nerwów. Ogólnie jest raczej nie śmiała - Curly wzruszył ramionami.
-Trututu pęczek drutu - warknęłam na niego. Dokładnie metr przed moją głową zatrzymał się samochód. Pisnęłam przestraszona. Z auta wysiadł Liam. Podniósł mnie z ziemi. Odwiązał ręce. Obejrzeliśmy się na Harry'ego. Celował do Payne'a z broni. Uroczy mój Loczek.
-Mówię ci zostań w domu, to nie. I widzisz co z tego wyszło? Muszę pobić twojego przyjaciela - mruknął mi do ucha Liam. Uwiesiłam się mu na szyi. Cmoknęłam go w policzek.
-Bij go ile chcesz! - zaśmiałam się i zobaczyłam jak obok nas zatrzymują się dwa kolejne samochody. A po chwili stają obok mnie Louis i Zayn. Huhu. Będzie wesoło.

Czytasz - komentujesz
Jeżeli przeczytałeś/aś ten rozdział zostaw chociaż kropkę w komentarzu. To dla mnie niezmiernie ważne <3    Pozdrawiam xx

9 komentarzy:

  1. Wspaniały. No, ale co ja innego mogę napisać?
    "Bo nie ma dżemu" "Trututu pęczek drutu" To mnie rozwaliło xD
    Nie mogę się doczekać następnej części ^^
    Życzę weny xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe...czekam jak się pobiją xD
    Ten rozdział jest tak zabawny, że cały czas miałam głupawke i dopiero teraz jakoś się ogarnełam żeby napisać komentarz :D
    Zacznijmy od tego....z czego no kurde śmiała się Mili?
    Że jej "przyjaciel" ją porwał?
    Nie ogarniam tej dziewczyny....
    Luke ♥
    Polubiłam gościa.
    Ale mimo wszystko mnie wkurza...bo przecież...
    Dobra nie wiem czemu xD
    Harry...tutaj mam powody żeby mnie wkurzał!
    Jak on mógł porwać Milagros?!
    Wg to tylko Liam jest so cute ♥
    Jejku :3
    Będzie się o nią bił *_*
    A teraz ogólnie...
    Wczoraj co 10 min tutaj zaglądałam, sprawdzając czy jest nowy rozdział xD
    No i chyba tyle...
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Huhu. Będzie wesoło.' Matko, dawaj nastepny bo nie wytrzymam ! Jak mi się śmiać chce, co mili odwalała. ! Hahhahahaha . xD Rycze . <3 Boskie. ;***
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesu ona sie czegoś nacpala czy co? A ogólnie rozdzial bomba czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ojjj będzie się dzieło :D rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudnyyyyy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział ! na razie jeden z moich ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń