piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 61 - Do you Love me?

*Liam*

-Czemu nie wiadomo co z Mili? - szarpnąłem Zayn'a za ramie. 
-Ej uspokój się! Nie wiem! Od dłuższego czasu nie mam od niej znaku życia - burknął - Poza tym powiedziałeś że po tym wszystkim już się do mnie nie odezwiesz. Pamiętasz? 
-Tylko dlatego że nie wiem co się z nią dzieje! - powiedziałem zirytowany - Choć nadal nie mogę uwierzyć że ją wykorzystałeś.
-Nie wykorzystałem Liam! Ona również tego chciała - warknął. 
-Wiesz że ją kocham. Rozstałem się z nią, tylko dla jej bezpieczeństwa, a ty i tak wystawiasz ją... 
-Ja po prostu
-Co? Chciałeś poruchać? I wykorzystałeś fakt że Mili jest blisko i zdesperowana? - złapałem go za kurtkę. 
-Zostaw mnie kurwa - wywarczał i wyszedł z mojego domu. 
Usiadłem na podłodze i przejechałem dłońmi po twarzy. Zostawiłem ją dla jej dobra. Bałem się o nią. Wrogowie, moi i moich przyjaciół chcieli ją skrzywdzić bo wiedzieli że mi na niej zależy. Uznałem że jak rozstaniemy się, ona będzie bezpieczna. A gdy.. gdy znajdę inną, zrazi się do mnie. Nie będzie chciała wrócić i narażać się na nieznane jej niebezpieczeństwo. A Malik, mimo wszystko robił tak że nadal nasi wrogowie jej zagrażali. Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem. 
-Hej misiu - Sophie rzuciła się na mnie. Czemu nie wziąłem innej?! Sophie jest męcząca. Wiedziałem że Mili bardziej się wkurzy, bo nienawidzi Sophie - Wiesz bo, jest impreza i chciałabym żebyś ze mną poszedł. 
Przewróciłam w duchu oczami. Mili nie lubiła imprez. Było spokojnie, bo tylko ja moją Malutką od czasu do czasu wyciągnąłem na jakąś imprezę, a Soph? Chce się mną chwalić na prawo i lewo. Ciągle imprezy, odwieź mnie, zawieź mnie.. Ona jest irytująca! 
-Nie mogę - Muszę jechać i sprawdzić co z Mili chciałem powiedzieć ale sobie odpuściłam i powiedziałem : Muszę popracować..
-No weź! Ciągle pracujesz - jęknęła niezadowolona. Bo chcę od ciebie odpocząć... miałem ochotę tak odpowiedzieć. Ale nie mogę. Choć kusi.
-Muszę zarabiać, nie sądzisz? - mruknąłem. Pokiwałam głową, cmoknęła mnie w policzek i wyszła. Gdy tylko zatrzasnęła drzwi wytarłem z policzka jej czerwoną szminkę. Błee. Zaczekałem aż odjedzie i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu. Zajechałem pod dom rodziców Mili. Siedziałem w samochodzie wpatrując się w okna, mimo iż jej okna są po drugiej stronie domu. Nikogo w domu nie ma. Ale Mili musi być. Zastanawiałem się jak to może wyglądać gdy przyjdę. Ostatnio wywaliła mnie. Posunąłem się za daleko mówiąc że mam jej cnotę. Byłem nabuzowany. Poszedłem tam tylko dlatego żeby oddalić ją od Zayn'a. I tak nie wyszło. Denerwowałem się ale wyszedłem z samochodu. Stanąłem przed drzwiami. Zapukałem. Cisza. Zmarszczyłem brwi. 
-Siedzi zamknięta u siebie i nikomu nie otwiera - usłyszałem czyjś głos za plecami. Odwróciłem się. Jakiś chłopak. 
-A ty to kto? - warknąłem. 
-Kyle, sąsiad Milagros.. 
-Fajnie, wypad - syknąłem i okrążyłem dom. Z niedowierzaniem zobaczyłem że zamknęła okno i zasłoniła je. Jęknąłem cicho i znalazłem drugie okno. W pokoju jej rodziców. Wdrapałem się i wszedłem do środka. Później wyszedłem z sypialni jej rodziców i przystanąłem przy drzwiach jej sypialni. Słyszałem jej głos. Jakby do kogoś mówiła. Do tego sąsiada? Wpuściła go?! Złapałem za klamkę. Siedziała plecami do mnie oparta o bok łóżka. Nachylała się co chwilę co dość dziwnie wyglądało. Nawet nie zauważyła że tu jestem. Okrążyłem łóżko i z ulgą stwierdziłem że nikogo prócz Mili tu nie ma - Aniele? - podniosła szybko głowę przestraszona. 
Aisha
-Kurna, co ty tu robisz? - spytała. Zobaczyłem kota.
-Co to jest?! - wskazałem na szarą kulkę wyciągającą się na kolanach Milagros. 
-Aisha - uśmiechnęła się do kotka. Przykucnąłem naprzeciw niej - Jest taka słodka - zachichotała gdy kotka złapała w łapki jej palec i wzięła do pyszczka. Mimowolnie uśmiechnąłem się widząc szczęśliwą Mili. Jest piękna gdy się uśmiecha. 
-Od kiedy ją masz? - mruknąłem głaszcząc kotkę po głowie. 
-Od wczoraj - wyszeptała unosząc kota do góry. 
-Mili? - spojrzała na mnie tymi pięknymi oczami. 
-Hmm? - ponownie przeniosła swój wzrok na kotkę. 
-Kochasz mnie jeszcze? - zamarła. Zerknęła na mnie kątem oka. Bałem się. Bałem że powie że Nie. Ale zdaję sobie sprawę że przez to co się działo od dłuższego czasu bardziej prawdopodobna jest odpowiedź przecząca. 
-A ty mnie? - patrzyła na mnie uważnie. Na jej buzi widziałem cień poprzedniego uśmiechu. 
W sumie nie wiedziałem co odpowiedzieć. Prawdę? I znów ją później ranić. 
-Spytałem pierwszy - zaśmiała się słysząc moją odpowiedź. 
-Kocham, pewnie będę kochać. Ale kiedy ktoś odchodzi, to nie po to żebyśmy za nim szli - powiedziała bawiąc się z Aishą. Co za dziwne imię dla kota. 
-Aniele... 
-A ty? Nie kochasz mnie, czy ci się po prostu znudziłam? - odłożyła kotkę na łóżko i patrzyła mi w oczy. 
Bez namysłu wpiłem się w jej usta. Ułożyła dłonie na moim karku pogłębiając pocałunek. Poczułem się wspaniale gdy oddała pocałunek. Pragnąłem ją całować od czasu kiedy się rozstaliśmy. Od kiedy ją zostawiłem... Odsunęła się ode mnie dysząc lekko. Patrzyła mi w oczy. 
-Nigdy nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo kogoś lubisz, póki nie widzisz go lubiącego kogoś innego - pogłaskała mnie po policzku. Czy mi się zdaje czy ona teraz nawiązuje do Zayn'a? - Kochasz mnie? 
-Tak - powiedziałem i ponownie musnąłem jej usta. Wyznałem jej to chyba tylko dlatego że znów chciałem zasmakować jej wspaniałych ust.
-To dlaczego mnie zostawiłeś do cholery?! - odepchnęła mnie. Złapałem jej rękę i pocałowałem kostki jej palców - Dlaczego Liam? Dla Sophie? 
-Nie Aniele. Bałem się że przeze mnie ktoś cię skrzywdzi...
-Ktoś jeszcze oprócz ciebie? - poczułem się jakby mi przywaliła. Cały czas to powtarza. Tak jakbym nie wiedział że ją krzywdziłem, żałuję tego jak cholera! 
-Mam wrogów. Grozili że ci coś zrobią. Nie mogłem cię narażać - wymamrotałem. Milagros zaczęła chichotać.
-Mam w to uwierzyć? - parsknęła śmiechem. Zmarszczyłem brwi. 
-T..to prawda Milagros - powiedziałem odsuwając się łaszącego się do mnie kotka. 
-Nie. Chcesz się usprawiedliwić. Ale to co do mnie mówisz nie jest prawdą.
(...)-Boję się że znów mnie zranisz Li (...)
-Jest! - zawołałem. 
-Nie krzycz na mnie Liam - skarciła mnie. 
-Mówię prawdę. Spytaj się Louis'a, Zay... - odpuściłem sobie kończenie tego zdania. 
-Lou powie wszystko, skłamie bo jest twoim przyjacielem i chce cię bronić - mruknęła usiadła na łóżko przyglądając się kotce. 
-Uwierz mi. Choć raz Aniele, jeden ostatni raz - wyszeptałem klękając przed nią. Spojrzała na mnie smutnymi oczami. 
-Boję się że znów mnie zranisz Li - powiedziała cichutko, a jej oczka się zaszkliły. 

Liczę że Wam się podoba. Rozdział wcześniej bo zapomniałam o zakończeniu roku i sobie siedziałam i pisałam rozdział xD
A tak w ogóle To spokojnych i fajnych wakacji kochani !

13 komentarzy:

  1. super rozdział!
    MIŁYCH WAKACJI!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mili będzie miała dylemat :(
    Wredny zayn
    Liam mógł jej to wszystko wytłumaczyć a nie
    Next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No ej... Cała pierwsza połowa była o Liamie ♥♥ Ale teraz czas na Zayna, to on się pojawił na jej drodze i teraz jest czas Zayna ♥ xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słodko! :D Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej nareszcie Mili i Li mogą być ze sobą YEP!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać następnego :) rozdział świetny jak zawsze ;** ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze świetny. :)
    Czy mi się tylko zdaje czy inspirujesz się troszeczke książką pt. " Szeptem" ?
    On też do niej mówi Aniele i tytuł orginalny to " Hush hush"

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny *O* jest szybciutko :)) /-NN

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie razem ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. super, czekam next ~Lulu G.

    OdpowiedzUsuń