piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 75 - All die

-Cholera - zaklęłam cicho widząc siniaki na moich ramionach które zostały po tym jak Liam zacisnął tam palce przez sen. Ciekawe co mu się śniło, może przez sen przeleciały mu wspomnienia tamtego roku? Nie wiem.. Ale wiem że bolało.. 
-Milagros...? - ktoś wszedł do pokoju i przystanął. Harry - Co to do chuja jest? - wskazał moje ramiona. 
-Nic - mruknęłam i założyłam sweter. 
-Mili! - ściągnął sweter i przyjrzał się moim śladom - Liam ci to zrobił? 
-To nie jego wina.. - zaczęłam ale widzą jego minę.. 
-Jak nie jego?
-Zrobił to przez sen..
-Jak chcesz to śpij z Summer.. ja na kanapie w salonie..
-Nie trzeba Hazz - nałożyłam z powrotem sweter - Później spał już na podłodze. 
-Martwię się..
-Nie masz czym. 
Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam z tarasu że na trawie Liam bawi się z Mikey'm. Wyglądali słodko. Usiadłam na tarasie i przypatrywałam się im. 
-Liam pasuje do roli ojca - usłyszałam głos Summer, po chwili usiadła obok mnie. Była smutna. 
-Co się stało? - spytałam cicho.
-Harry też chce dziecka - zagryzła wargę.
-Więc? Jaki problem? Ty nie chcesz? 
-Nie mogę mieć dzieci.. jestem bezpłodna - miałam wrażenie że ona zaraz się rozpłacze. 
-Summi - przytuliłam ją do siebie. 
-On bardzo chciałby mieć dziecko, a ja nie mogę mu go dać.. - wyszeptała.
-Możecie adoptować - to pierwsze co mi przyszło do głowy. 
-To nie to samo..
-Summy.. Na świecie są tysiące dzieci które potrzebują rodziców.. Nie ważne czy będziecie mieli takie które sami sobie zrobicie czy takie już zrobione.. - chyba zaczęłam gadać od rzeczy.. 
-Hazz chyba chciałby własnoręczne - westchnęła.
-Zrozumie to że nie możesz być w ciąży..
-No nie wiem..
-Summer? Czemu płaczesz? 
O wilku mowa..
-Nie ważne Harry - mruknęła i poszła.
-O co jej chodzi? 
-Naprawdę chcesz dziecka? - zapytałam bez zastanowienia. 
-No.. tak. Taką małą Darcy na przykład, albo synka.. jeszcze nie wiem jakbym go nazwał - był na serio podekscytowany myślą o dziecku. Biedna Summer. 
-A co gdybyście nie mogli mieć dzieci? Na przykład albo ty albo Summy nie moglibyście mieć.. 
-Czemu? Ja mogę. Summi.. też - spojrzał na mnie nie pewnie. Za to ja zwróciłam swój wzrok na Liam'a bawiącego się z moim synem - O czym rozmawiałyście z Summi? 
-Czy gdyby nie mogła mieć dzieci, pomyślelibyście o adopcji? 
-Mili..
-Ona boi się że ją zostawisz bo nie może dać ci dziecka - przy najmniej tak przypuszczam. Ale Summer była taka zrozpaczona.. i nie zaszkodzi też sprawdzić czy naprawdę ją kocha. 
-Nigdy bym jej nie zostawił. Jest moją jedyną, nie ważne czy będziemy mieć dziecko czy nie.. 
-To dobrze, a teraz idź i jej to powiedz - wstał i prawie pobiegł. Ja również ruszyłam w stronę Liam'a. Nie rozmawialiśmy jeszcze dzisiaj. Co była strasznie dziwne. Cały dzień siedział z Michael'em..  -Hej - uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na trawie. 
-Dzień Dobry Milagros - wymamrotał - Przepraszam za..
-Nie. Przestań. Nic się nie stało. 
-Stało! - warknął - Mogłem ci zrobić jeszcze większą krzywdę. 
-Liam proszę cię.. nic się nie stało.. żyję. 
-Ale gdybym...
-Cii - położyłam dłoń na jego dłoni. Popatrzył mi w oczy i nachylił się całując. Pocałował mnie! Pierwszy raz od wczoraj! 
-Będę spał na kanapie w salonie. 
-Nie będziesz - szepnęłam muskając jego usta. Spędziłam cały dzień z moim dużym i małym Payne'em. 
Nie było dane mi spać z Liam'em. Znów nas zaatakowali. Summer zabrała Mikey'ego i pojechała, tak jak jej kazałam. Ja musiałam zostać. Oni mieli Avery. Zobaczyłam ją, jeden z facetów prowadzi moją siostrę za włosy przez dziurę po drzwiach. 
-Coś za coś Milagros Cholito - powiedział jeden z nich. 
-Czego chcesz?! - warknęłam i drżącą dłonią celowałam w niego z pistoletu. Liam był wkurwiony na mnie że zostałam, tak samo jak reszta.
-Wybieraj. Powiesz mi gdzie chowa się Liam dostaniesz swoją siostrzyczkę. I powiesz mi też gdzie Louis trzyma najcenniejszą rzecz. 
-Jaką? 
-TOWAR idiotko. Jest dilerem. Ma najlepsze narkotyki na tej półkuli ziemskiej. 
Przyłożyli pistolet do głowy Avery. Poczułam jak z mojej głowy odpływa cała krew. Zaczęło mi być słabo.
-Mów albo ją zajebiemy.
-Nie wiem gdzie Louis ma narkotyki! - zawołałam. Naprawdę nie wiem! Ale oni nie chcą narkotyków. Lou mówił że chcą zemsty. Chcą zabić ich i nas. 
Usłyszałam kroki za moimi plecami. 
-Puścicie ją - warknął Tommo - Chcecie mnie nie ją.
-Chcemy całego waszego gangu - warknął facet. 
-Macie mnie. Milagros idź - syknął na mnie. 
-Nigdzie nie pójdziesz - wrzasnął ten który trzymał pistolet przy głowie Avery. Nie wiedziałam co robię ale strzeliłam w tego faceta. Padł na ziemię puszczając moja siostrę. Wtedy rozległa się seria strzałów. I Louisa i tych którzy byli przeciwko nam. Z dziesięciu tamtych został jeden. Wycelował we mnie, a ja nie mogłam się ruszyć. Strzelił. Nic nie poczułam zobaczyłam, usłyszałam drugi strzał. Otworzyłam oczy, gdy zdałam sobie sprawę jak mocno je zaciskam. Zobaczyłam że tamten facet nie żyje. Ujrzałam też Louis'a leżącego u moich stóp i ściskającego brzuch. Spod jego ręki wypływała krew. 
-Louis! - pisnęłam i uklękłam przy nim. Łzy zalewały cały mój widok. Wyłam szepcząc że będzie dobrze. 
-Mili uspokój się - powiedział cichym głosem Lou - Jest okej.. nic wam już nie grozi. Jesteście wszyscy bezpieczni.
-Lou dasz radę. Spokojnie. Liam zaraz przyjdzie i.. - szeptałam gorączkowo. 
-Nie martw się już. Zrobisz coś dla mnie? - pokiwałam szybko głową - Powiedz Eleanor że bardzo ją kocham. Kochałem całe swoje życie, ale nie miałem odwagi jej tego powiedzieć.. 
Przełknęłam ślinę i skinęłam głową.
-Dobrze Lou, dobrze - uśmiechnął się do mnie i zamknął oczy. 
-Mili! - ktoś biegł w moją stronę. Zayn i Liam uklękli przy nas. Payno przyciągnął mnie mocno do siebie - Cii Aniele - schowałam twarz w jego koszulce. Louis wyglądał jakby spał. Ale nie. On nie żyje... - Teraz wszystko będzie już dobrze - głaskał mnie po plecach i po głowie szepcząc że będzie teraz wszystko dobrze. 

12 komentarzy:

  1. O nie to juz koniec?
    Piszesz tak zajebiste opowiadania :)
    Love ya :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mogłaś zabić lou przez cb teraz cały czas płacze :'c super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak kurwa Lou może teraz nie żyć?O nie, tak być nie może.
    Ale rozdział genialny jak zawsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziele myslalam że Mili dostała kulka a tu kurde Lou o.o nie moge uwierzyć, ze umarł.. ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Gorzej od 'Fightera' Horanowej nie mogłaś odgapić ? Nie probuj się wymigać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie! Tylko nie Lou ! Kurde... <3
    Świetne <3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie!Jak Louis mógł zginąć?!no Jak ja tego nie rozumiem.czekam NA next. Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko nie Lou! Proszę !

    OdpowiedzUsuń
  9. Darcy! :D To z tego opowiadania o Lou i Marcy! :D Od razu się skapnęłam xd I wgl tak sb uświadomiłam, że Summer i Harry, że to kojarze i teraz jak jeszcze Darcy to od razu, że to tamto opowiadanie :D Lou musi żyć! Nie uśmiercaj go, proszę... :) Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego go zabiłaś?! Dlaczego? :(

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty, zajebisty i jeszcze raz zajebisty rozdział !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń