sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 4 - New Friends

W poniedziałek rano wstałam o 6 i zaczęłam przygotowywać się do szkoły. Założyłam moje ulubiony dżinsy i bluzeczkę. Zrobiłam delikatni makijaż - puder, troszkę cieni oraz kilka machnięć maskarą. O 7:25 wybiegłam z domu na autobus którym miałam się dostać do szkoły. Wpadłam na przystanek dosłownie 10 sekund wcześniej niż autobus. W prawdzie Nialler mógłby mnie odwieźdz ale przyjeźdza po mnie żebym zmęczona po szkole nie musiała telepać się busem więc nie chciałam go wykorzystywać. Wolnym krokiem maszerowałam w kierunku sali od historii. Usiadłam w środku w pierwszej ławce. Wyjęłam książkę i zatraciłam się w lekturze.
Avery Wild
-Cześć sieroto - podniosłam wzrok na dziewczynę która psuje mi życie od 5 lat. Westchnęłam i znów wróciłam wzrokiem do książki.
-Hej Avery
Avery Wild - różowo-włosa, dość ładna dziewczyna gdyby nie te tatuaże i kolczyki. Mała wredota która żeby mi dowalić wykorzystuje fakt że mój "tata" nie jest moim biologicznym ojcem.
-Znów cały weekend przy książkach prawda?
-A właśnie nie. W piątek wybrałam się na Imprezę..
-Ze swoją przyjaciółeczką?
-Nie. Bawiłam się z Liam'em Payne'm - noo troszkę dokolorowałam wspomnienia z klubu. Avery zrobiła wielkie oczy a po chwili ogarnęła się trochę.
-Jasne mała a ja pieprzyłam się ostatnio z Justin'em Bieber'em. Nie kłam. Liam nigdy nie popatrzyłby na ciebie sieroto! - syknęła mrużąc oczy.
-Jeżeli kręci cię Bieber to rozumiem ale jak mi nie wierzysz to idź i sama się spytaj Liam'a - wzruszyłam ramionami. Avery fuknęła i odeszła na koniec sali do swojej ławki. A ja przeżywałam swój mały triumf że udało mi się ją trochę zdenerwować. Tak naprawdę nie wiem kiedy i dlaczego zaczęła się nasza wojna. Ostatnią lekcją była matematyka. Szłam do klasy z Sophią pod ramię. Nagle przystanęłam.
-Zapomniałam zeszytu z szafki, zaraz wracam - poinformowałam Soph i zawróciłam w kierunku skrytek szkolnych. Wykręciłam kod i zaczęłam przekopywać rzeczy. Nareszcie złapałam w ręce moja zgubę i chciałam zamknąć szafkę ale poczułam czyjeś ręce na biodrach. Wzdrygnęłam się na jego dotyk. Owiał mnie zapach papierosów i perfum.
-Milagros - szepnął mi prosto do mojego ucha, wszędzie rozpoznałabym ten głos. Jego ciepły oddech owiał moją szyje. Wzdrygnęłam. Usłyszałam jego cichy śmiech. Odwróciłam się do niego a nasze twarze dzieliły tylko milimetry.
-Liam.. - powiedziałam bardzo cicho patrząc prosto na jego usta. Był tak wysoki że moje oczy były na wysokości jego brody.. jak stanęłam na palcach.
-Pójdziesz ze mną na Imprezę jutro
-Nie mogę
-To nie jest pytanie - szepnął i znów poczułam ten przyjemny dreszcz.
-No ale jutro wtorek a następnego dnia środa i szkoła..
-Spokojnie Aniele. Wszystko ci później powiem.. - chciałam coś powiedzieć ale odszedł. Co to miało przepraszam bardzo być? I jakie później? Chyba że zamierzał dzisiaj znów odwiedzić kawiarnie.. Nadal trochę skołowana ruszyłam w stronę sali matematycznej. Cała lekcja minęła bardzo szybko. Nawet się nie obejrzałam a zadzwonił dzwonek.
-Co robisz po szkole Mili? - obok mnie maszerowała Soph poprawiając co chwilę na ramieniu torbę.
-Jadę do pracy..
-A no tak.. Wiesz może wpadnę, napić się kawy..
-Tylko zostaw duży napiwek..
-Myślałam że moja obecność wystarczy za bardzo duży napiwek.. - wybuchłam śmiechem. Stanęłam na parkingu gdy drogę zajechało mi auto Nialler'a. Podeszłam od strony kierowcy i wsadziłam głowę do samochodu.
-Nie musiałeś dzisiaj przyjeżdżać.. Idę od razu do pracy
-To cię odwiozę - mruknął Niall. Wsiadłam do samochodu i rzuciłam torbę na tylne siedzenie.
-Czemu jesteś nie w humorze?
-Po prostu denerwuje się że masz się spotykać z Payne'em
-Niall to tylko korepetycje, jedynie.
-Martwię się o ciebie.. - spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
-Nic mi się nie stanie jak będę mu tłumaczyć wzory z matematyki - zaśmiałam się. Na twarzy mojego brata pojawił się cień uśmiechu.
-Ale masz na niego uważać!
-Niall! Ile razy jeszcze to powtórzysz?
-Tyle żebym był wreszcie pewien że mnie posłuchałaś.. - wywróciłam oczami. Nini zatrzymał samochód pod kawiarnią - o której kończysz?
-O 18
-Przyjadę po ciebie
-Przecież mam autobus..
-Nie będziesz mi się włóczyć o tej porze po mieście!
-Niall - jęknęłam wysiadając z samochodu. Weszłam do kawiarni napotykając uśmiechnięto twarz Summer.
-Hej Mili!
-Cześć - od razu skierowałam się do szatni by ubrać fartuszek i stanęłam obok Summi za ladą. Słońce wpadało przez okna rażąc mnie w oczy. Mrużyłam je żeby cokolwiek zobaczyć. Odwróciłam głowę. Dzwoneczek nad drzwiami zabrzęczał. Skierowałam oczy w stronę drzwi ale kolejny raz mój widok zasłaniało słońce. No cholera! Osoby usiadły przy stoliku obok okna. Jak na złość!
-Mili, zajmij się nimi ja muszę iść do Caroline na chwilę..
-No dobrze.. - zabrałam mały notatniczek i skierowałam się w stronę stolika - Co podać? - spytałam zasłaniając oczy zeszycikiem.
-Dzisiaj też pewnie nie podajecie ślicznych brunetek? - mrużąc oczy spojrzałam na chłopaka. Liam patrzył na mnie z wielkim głupawym uśmieszkiem na ustach.
-Nie - warknęłam.
-Milagros słodko wyglądasz w tym fartuszku - mruknął kolega Payne'a. Jak rozpoznałam - Zayn Malik. Zignorowałam go.
-Co zamawiacie?
-To co ostatnio - powiedział Liam lustrując mnie od góry do dołu.
-Flat White - odparł Malik.
-Cappuccino - zapisałam zamówienie Louis'a Tomlinsona tak jak reszty chłopaków. Przygotowałam trzy kawy i na tacy zaniosłam je do stolika. Bez słowa wróciłam do Summi. Starałam się co chwilę nie patrzeć na Liam'a no ale mi nigdy nic nie wychodziło.. gdy tylko kolejny raz spojrzałam w jego stronę napotkałam rozbawione brązowe oczy należące do Payne'a. Odwróciłam głowę z wielkim rumieńcem na policzkach. Summer patrzyła na mnie równie rozbawiona co Liam.
-Podoba ci się Payne? - spytała teatralnym szeptem.
-Nie! - podobał i to bardzo ale nie musi o tym wiedzieć od razu cała kawiarnia.
-To oczywiste że tak! Jak ty na niego patrzysz! I jak on na ciebie... Wow.. - miała wielkie od podekscytowania oczy.
-Summer... - przez te dwa dni pracy z nią bardzo ją polubiłam. Mimo tego jej charakteru który trochę przypominał mi Sophie..
-Oj no dobra. Ale i tak wiem że on ci się STRASZNIE podoba. Może nie znamy się długo ale ja umiem poznać takie rzeczy.. - pokręciłam rozbawiona głową. Do lady podszedł Liam.
-Bardzo dziękuje za pyszną kawę.. - podał mi kilka banknotów równo o wartości ceny tych trzech kaw - Do której jutro pracujesz?
-Ja.. Do 19 bo Summer musi wyjść wcześniej.. - mruknęłam.
-Będę po ciebie o 20. Ubierz się ładnie.. - mrugnął i skierował się do wyjścia.
-Ale co mam ubrać?
-Jak najmniej Aniele.. - zaśmiał się i opuścił kawiarnie.

Pffff... straszne ! Dopiero zdałam sobie sprawę że połowa tego fanfiction i rozdziały które już napisałam dzieje się w kawiarni :?
I jakoś powoli mi sie w głowie ta akcja rozwija x_x
Ale postaram się jakoś szybciej, tzn. jakoś tak w 8 rozdziale bo do 7 mam już zapisane..

4 komentarze:

  1. Czo ten Liam *__* xd
    Jest taki przystojny, a ja wyobrażam sobie te jego "uśmiechy" jak to czytam xd
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, uwielbiam cię!
    Niall świetnie wpasował się w rolę opiekuńczego brata, Liam to taki mój wymarzony Bad Boy, a Summer jest po prostu zabawna :)
    Ale ta Avery... Komu ona potrzebna? Coś czuję, że jeszcze nie raz o niej poczytam...
    Co do akcji - niech dzieje się ona w kawiarni, gdzie chce! Jeżeli jest taka wciągająca, to nie ma to znaczenia! I nienawidzę blogów, gdzie po 5 rozdziałach, główni bohaterowie rzucają się na siebie, wyznają sobie miłość, itp. Dla mnie ten fanfiction ma dobre tempo.
    Nie doceniasz się ;/ A ja ci mówię, jest bosko! ♥
    Weny życzę :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko. Ja już nie wiem co pisać w komentarzach. Brak mi słów po prostu. Jak zwykle genialnie. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahahahah xD
    Cały czas jak to czytałam nie mogłam przestać się śmiać z wzmianki o Bieberze xD
    Nawet jak to pisze to się śmieje :D
    Rozdział jest cudowny i czekam na nn ^^
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń